Burza o mieszkania w Lęborku. „Ładniejsze lokale burmistrz zabiera i sprzedaje!”

Przeciwnicy Witolda Namyślaka – burmistrza Lęborka – twierdzą, że mieszkania komunalne i socjalne są przyznawane według niejasnych zasad i wyłącznie osobom z jego otoczenia. Burmistrz odpowiada: „Jeśli są niezadowoleni to znak, że się coś robi”.


Na Placu Pokoju w Lęborku zebrała się grupa blisko 100 osób, którym nie podoba się sposób rządzenia miastem przez Witolda Namyślaka. Organizatorem akcji był Ruch Sprawiedliwości Społecznej. Prawie połowa uczestników przyjechała z Warszawy.

LOKALE DLA SWOICH?

Burmistrzowi zarzucano gospodarowanie zasobem mieszkaniowym według własnego uznania. Jak twierdzą, na blisko 200 wybudowanych w ostatnim czasie lokali, zaledwie kilkanaście trafiło do osób z list mieszkaniowych. Najbardziej oburzeni byli lokatorzy mieszkań socjalnych.

– Mam być eksmitowany, a dwoje dzieci jest niepełnosprawnych: córka i syn. Burmistrz daje nam jeden pokój na trzy osoby – mówił jeden z protestujących.

– Gdzie tylko jest ładniejsze mieszkanie komunalne, to burmistrz zabiera, wyrzuca byle gdzie i te mieszkania sprzedaje – dodawała inna kobieta.

– Jesteśmy tutaj, żeby zrobić porządek. Przede wszystkim, aby zaproponować panu burmistrzowi i radzie miasta dialog społeczny. Nie może być tak, że ktoś jest eksmitowany do lokalu socjalnego, a potem na podstawie starego długu, jeszcze raz się go eksmituje do jeszcze gorszego lokalu. Kobieta z oponiakiem mózgu była 11 razy przesuwana w kolejce. Tutaj burmistrz rozdaje mieszkania po swojemu. Co z tego, że się sporo buduje, jak kolejka ani drgnie – mówił Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.

„MOŻNA ZAWIADOMIĆ ODPOWIEDNIE INSTYTUCJE”

Witold Namyślak, burmistrz Lęborka, powiedział Radiu Gdańsk, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo polityka mieszkaniowa w mieście prowadzona jest otwarcie i przejrzyście. – Na ulicy można wszystko powiedzieć. Ja buduję bardzo dużo, bardzo dużo wniosków jest realizowanych, a to, że nie wszyscy są zadowoleni, to jest wtedy, kiedy się coś robi. Jak się nic nie robi, to jest święty spokój i nikt nie przyjdzie, bo nie ma po co – mówił Witold Namyślak.

Zdaniem burmistrza Lęborka, nowe mieszkania od miasta mogą otrzymać wyłącznie osoby, które zwalniają swoje lokale. Najlepiej, jeśli znajdują się w gminnym zasobie mieszkaniowym. Wówczas ich mieszkanie jest przekazywane na socjalne. – W ciągu ostatnich 6 lat oddaliśmy 200 mieszkań – tylko tym rodzinom, które zwalniały swoje mieszkania – zaznaczał burmistrz. – Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Jeśli coś jest nie tak, zawsze można zawiadomić odpowiednie instytucje – podkreślał Namyślak.

– Z analizy, którą przeprowadziliśmy wynika, że w sumie na liście mieszkaniowej pominięto ludzi w kolejce około 200 razy – mówił Maciej Szreder, radny Rady Miejskiej w Lęborku. Pan burmistrz stosuje dziwną metodę, bo przydziela mieszkania, ale tylko sobie znanym osobom – dodawał.

W Lęborku na mieszkanie czeka obecnie 160 rodzin: 120 na mieszkania socjalne i 40 na lokale komunalne. Blisko 70 z nich, to rodziny jednoosobowe.

Paweł Drożdż/jK

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj