39 razy łamał kości, ale jest nadzieja. Potrzeba środków na operację 11-letniego Łukasza

W swoim jedenastoletnim życiu 39 razy złamał kości, w tym 13 razy kręgosłup. Jego stan się pogarsza, ale jest szansa, że częściowo wróci do zdrowia. O Łukaszu Cabaju z gdańskiej Oruni mówiliśmy już na antenie Radia Gdańsk. Chłopiec cierpi na wrodzoną łamliwość kości. Dzięki staraniom mamy, która założyła fundację na rzecz syna, pomocy rodzeństwa i wsparciu dobrych ludzi, Łukasz poleci do Stanów Zjednoczonych na leczenie. Wciąż jednak potrzebne są na to środki i… zdrowie, bo dziecko musi być wystarczająco silne by znieść trudy podróży.


AKCJA FUNDACJI POMOGŁA

Łukasz w tej chwili jest leżący. Po ostatnim ataku epilepsji jego kręgosłup znowu ucierpiał. Musi leżeć. Szczęście w nieszczęściu na nowiutkim łóżku. Z uzbieranych nakrętek (akcja, prowadzona przez fundację Ratujmy Kręgosłup Łukaszka), udało się zdobyć środki na zakup tego specjalistycznego sprzętu. Łóżko jest na pilota i chłopiec może sam decydować w jakiej pozycji chce leżeć, a kółka i ruchome poręcze ułatwiają przesuwanie łóżka i Łukasza na nim jeśli jest taka potrzeba. Do chłopca przychodzi też rehabilitantka, by masować jego nogi i ręce. Mięśnie dziecka są bardzo osłabione. Całą resztę ogarnia pani Ania Cabaj – mama chłopca.

WSZYSCY TRZYMAJĄ SIĘ RAZEM

Kobieta wychowuje sama piątkę dzieci, dwóch chłopców, trzy dziewczynki. Mieszkają w piętrowym domu na Oruni razem z dużym psem. Wszyscy trzymają się razem. Jeśli uczestniczą w jakichś wydarzeniach to w takich, w których Łukasz też może brać udział. – Rodzeństwo mnie wspiera – przyznaje Łukasz. Jeśli czegoś potrzebuję przynoszą mi, albo włączą telewizor. Łukasz ostatni raz na dworze był miesiąc temu.

– Wystarczy, że wstanie z wózka i będzie samodzielnie funkcjonować – mówi pani Ania i wierzy się uda. – Nie ma rzeczy niemożliwych. Ja jako matka obiecałam mojemu synowi, że on będzie samodzielnie chodził i samodzielnie wykonywał czynności, chociażby pochylił się i zawiązał buta. Nie będzie sportsmenem, nie będzie skakał o tyczce, ale poradzi sobie z tą chorobą na tyle, żeby był samodzielny.

BRAKUJE OGROMU ŚRODKÓW

Na leczenie Łukasza udało się zebrać pulę pieniędzy, która zapewni jemu i jego mamie podróż i pobyt w Stanach Zjednoczonych. Nie wiadomo jednak ile dokładnie będzie kosztowało leczenie, w tym operacja i jak długo potrwa rehabilitacja. Na to nie ma jeszcze wszystkich środków, a wstępne szacunki zaczynają się od miliona złotych. To skomplikowana sprawa, bo dzieckiem muszą się zająć specjaliści z różnych dziedzin, a leczenie musi być kompleksowe żeby przyniosło efekty.

POTRZEBNE RĘCE DO PRACY

Na rzecz Łukasza odbywały się wcześniej różne akcje charytatywne, zbiórki, koncerty. Jest też fundacja Ratujmy Kręgosłup Łukaszka, oraz zbiórka nakrętek. Pani Anna przyznaje jednak, że coraz trudniej pogodzić jej opiekę nad synem z działalnością fundacji i załatwianiem różnych spraw. A tego wszystkiego trzeba pilnować. Szuka osoby, która pomoże jej w prowadzeniu fundacyjnej działalności.
Czeka też na szczegóły od lekarzy z Filadelfii i odlicza czas do wylotu na leczenie, myśląc jednocześnie o zdobyciu na to wszystko wystarczających środków….

Jak pomóc? Szczegóły na stronie: http://www.ratujmylukaszka.pl/

Posłuchaj całego materiału:

Aleksandra Nietopiel/pkat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj