Lukas Haraslin nie zagra przez pół roku? Lechia z podciętymi skrzydłami

Jeszcze niedawno na pozycjach skrzydłowych mieliśmy w Lechii klęskę urodzaju. Do gry „palili się” się Mak i Pawłowski, zbyt często „spalał się” Peszko, ale postawa Lukasa Haraslina dawała pewność, że na boku pomocy i w ataku nie ma podstaw do niepokoju. Jeśli potwierdzą się pierwsze diagnozy i Słowak rzeczywiście zerwał więzadła krzyżowe, to w tym roku może nie zagrać.


ROZMONTOWANA POMOC

Z Lechii w krótkim czasie odeszli Borysiuk i Sławczew, Pawłowski z Makiem oraz Chrapek. Wszyscy, poza Pawłowskim, grywali w podstawowej „11”. Mają ich zastąpić wracający z wypożyczeń Kovacevic i Łukasik. Do obu przekonania nie ma trener Piotr Nowak. Szansę daną na inaugurację rozgrywek uznał za niewykorzystaną i w kolejnym spotkaniu posadził obu na ławce. Wysoko oprocentowany kredyt zaufania ma Mateusz Matras, a szansę otrzymują Mateusz Lewandowski i Florian Schikowski. Jakościowo Lechia w środku pola na pewno straciła.

HARASLIN – POWRÓT NA WIOSNĘ?

Uraz słowackiego skrzydłowego jest poważny. Zerwanie więzadeł krzyżowych to pierwsza diagnoza, którą może potwierdzić rezonans magnetyczny. Słowak przejdzie badania. Jeśli diagnoza zostanie potwierdzona, to nie zobaczymy go na boisku w tym roku.

MALOCA – JAK NIE CHCE, TO NIE MUSI

Mario Maloca nie kwapił się do przedłużenia kontraktu. Nie przyjmował oferowanych warunków. Dwie propozycje klubu nie spełniły oczekiwań chorwackiego obrońcy, który nie krył, że chętnie zmieniłby klimat. Poważnie myślał nawet o Chinach. Na razie skończy się pewnie na 2. Bundeslidze. O osiągnięciu porozumienia w Greuther Fürth chorwackie media poinformował agent piłkarza. Lechia nie zajęła stanowiska, ale trener Piotr Nowak zrezygnował z usług obrońcy w ostatnim meczu z Cracovią. Oficjalnie mówi się o urazie stopy, ale wiele wskazuje, że Maloca „daje nogę” z Gdańska.

Wobec odejścia do Poznania Rafała Janickiego i nieobecnego z powodu udziału w Pucharze CONCACAF Stevena Vitorii środek obrony trzeba budować od podstaw.

MILA – KRÓL SZATNI

Sebastian Mila fizycznie wygląda dobrze. Techniki nie można zapomnieć. Lewej nogi nikt pomocnikowi (jeszcze niedawno także reprezentacji Polski) nie zabrał. Głód grania jest olbrzymi. Ambicje jeszcze nie do końca wygaszone. W sytuacji, gdy drużynie brakuje fantazji i czasami pasji, a potrzebny jest wstrząs, „reaktywacja” Sebastiana jest koniecznością. Tym bardziej, że nie wiadomo jak długo nie zagra Rafał Wolski. A jak już zagra, to nie wiadomo czy akurat w Lechii.

 

 

Włodzimierz Machnikowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj