Znamy to z historii sportu. Ulewny deszcz, nasiąknięta murawa i… spekulacje na temat nierównych szans. W czwartek, w dzień po ulewie jaka przeszła nad Trójmiastem, Arka Gdynia podejmie przy Olimpijskiej duńskie Midtjylland.
Mniej byłoby sportowych rozmów Polaków, gdyby 3 lipca 1974 roku we Frankfurcie nad Menem nie spadł deszcz. Polacy, rozpędzeni zwycięstwami nad Argentyną, Włochami i Jugosławią, stawali się głównymi kandydatami do zdobycia złotego medalu Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Ich styl gry – ofensywny, oparty na grze szybkich skrzydłowych i błyskawicznym kontrataku, zaskoczył największe potęgi światowego futbolu. Dlatego, kiedy w dniu meczu nad Frankfurtem oberwała się potężna chmura, zaczęto spekulować. Czy powinno się w takich warunkach grać? Ile stracili Polacy, z możliwości, jakie gotowi byli pokazać w normalnych warunkach pogodowych? Te pytania mimo upływających lat nie milkną.
MURAWA W GDYNI GOTOWA?
Podobne pytania nieśmiało wysuwają kibice przed czwartkowym spotkaniem Arki Gdynia. Nad Trójmiastem od środowego poranka nieustannie pada i nie wiadomo, jak niesprzyjająca aura wpłynie na jakość płyty przy ul. Olimpijskiej. Ta od lat była wymieniana jako jedna z najlepiej zachowanych w Polsce. O problemach znanych choćby ze Stadionu Narodowego, kiedy w 2012 roku Polacy zmuszeni byli przełożyć spotkanie eliminacji Mistrzostw Świata z Anglią, w Gdyni nie słyszano. W badaniu z 2015 roku, przeprowadzonego wśród piłkarzy Ekstraklasy i I ligi, zawodnicy wskazywali najlepsze murawy na stadionach ligowych. Ta w Gdyni była wówczas oceniana jako najlepsza spośród I ligowych podłóż.
NIE JEST TAK DOBRA JAK KIEDYŚ
Zapytaliśmy o zdanie osoby kompetentne w temacie utrzymania obiektów piłkarskich, które jednak chcą pozostać anonimowe. Ich zdaniem, gdyńska trawa nie jest w takim samym stanie jak np. na czas Młodzieżowych Mistrzostw Europy rozgrywanych półtora miesiąca temu.
– Trawa przy Olimpijskiej powinna dostać więcej nawozu i być poddana aerracji (specjalnemu napowietrzaniu – przyp. red) – mówi nam jeden z greenkeeperów, znający płytę gdyńskiego stadionu. Dodaje jednak, że ma ona świetny drenaż, a obecne warunki pogodowe nie są na tyle ekstremalne, by utrudniały normalne rozegranie meczu.
GREENKEEPERZY USPOKAJAJĄ
– Mieliśmy w tej chwili przerwę na regenerację i został wykonany szereg zabiegów. Drenaż też jest w pełni sprawny, woda jest dobrze odprowadzana nawet przy opadach jakie teraz mamy – zapewnia z kolei Tomasz Cząstka, odpowiedzialny za przygotowanie płyty do meczu.
Jak dodaje w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk, greenkeeperzy obiektu stale monitorują sytuację. Gdyby opady miały się nasilić, zwrócą się do klubu o przeniesienie zaplanowanego na dzisiaj treningu na boczną płytę. Organizatorzy utrzymują jednak, że czwartkowe spotkanie nie jest w żaden sposób zagrożone, a na murawie nie ma ani jednej kałuży.
KOMU W TO GRAJ
A jeśli pójść dalej i założyć, że w Gdyni nie przestanie padać do czwartkowego wieczora i murawa będzie bardzo nasiąknięta? Czy wówczas większe szanse na zwycięstwo będą mieli gdynianie, czy może faworyzowany wicemistrz Danii? Teoretycznie grząska trawa niwelować będzie różnicę zaawansowania technicznego, szybkości rozgrywania piłki, które są zdecydowanie po stronie rywali.
Spekulacje jednoznacznie ucina jednak kapitan żółto-niebieskich. – Dzień przed meczem można wysnuwać teorie, a papier wszystko przyjmie. Wszystko zależy od tego, jak szybko przystosujemy się do płyty, murawa pewnie będzie grząska, a warunki takie same dla wszystkich – powiedział kapitan żółto-niebieskich, Krzysztof Sobieraj.
Początek spotkania w czwartek o 20:00.
Paweł Kątnik