„Leżaki, maska ochronna, naboje i kakao dla mamy”. Legenda Realu z listą na zakupy, syn Rivaldo poza listą Barcelony

„Gdy się spieszysz, nie tweetuj”, tak mógłby podsumować swoją ostatnią aktywność w mediach społecznościowych Manolo Sanchís. Były piłkarz Realu Madryt zapewne dwa razy sprawdzi, co wyszło spod klawiatury jego telefonu, zanim ponownie podzieli się czymś na Twitterze. Celowo w słowach nie przebiera Rivaldo, ripostując w sieci decyzje nowego dyrektora Barcelony.
Posłuchaj audycji:

PIŁKARZ TEŻ CZŁOWIEK, ZAKUPY ROBIĆ MUSI

„Maszyna do lodu, leżaki i krzesła, maska ochronna, naboje 243 i 300…” – to przykład standardowej listy zakupów, jaką każdy z nas mógłby przygotować przed wizytą w centrum handlowym. No ale zapomnieliśmy o kilku rzeczach: „…kakao dla mamy, brandy, wycieczka na Curacao, kluczyki do BMW”. No, teraz jesteśmy już gotowi – ruszajmy zatem.

Żarty żartami, choć do tych zapewne przez chwilę nie było legendzie Realu Madryt, obecnie komentującej mecze młodszych kolegów dla hiszpańskiej rozgłośni radiowej Cadena COPE. Piętnaście minut przed rozpoczęciem rewanżowego spotkania o Superpuchar Hiszpanii, Manolo Sanchís podzielił się ze światem nie tylko zdjęciami ze stadionowej kabiny radiowej, ale i… listą najpilniejszych zakupów.

6 MINUT W INTERNECIE TO WIECZNOŚĆ

Legendarny piłkarz szybko zauważył, co było rezultatem chwili nieuwagi i moment później usunął wpis – nie chowając głowy w piasek, żartując z samego siebie. To jednak nie spowodowało, aby uniknął fali odpowiedzi, które zdążyły popłynąć w jego stronę. Równie kreatywne propozycje zakupowych list, do wykorzystania podczas kolejnych wizyt w centrum handlowym to tylko część z nich.

Reagowali też koledzy po fachu. „Proszę cię, Manolo, powiedz, że nie zaatakują nas istoty pozaziemskie!”, odpowiedział Iker Casillas. Sam zresztą również stworzył swoją listę. „Papier toaletowy, szczoteczka do zębów, laserowy miecz, mleko bez laktozy, szampon, jedzenie dla bulterierów” – kontynuował żartobliwie były golkiper Realu.

TRZY RAZY „NIE”

A właściwie raz. Ale w tym wypadku raz wystarczył. I nie wystarczyło nazywać się Rivaldo, by „nie” zamienić w „może”, „być może kiedy indziej”, albo po prostu w „tak”. Ze zdaniem byłego piłkarza Barcelony, który w pięć sezonów zdobył dla Barcelony 86 goli, absolutnie nie ma zamiaru liczyć się nowy dyrektor klubu, Pep Segura.

Brazylijczyk zaproponował, by jego 22-letni syn dołączył do drugiego zespołu Barçy. Grający obecnie w Dynamo Bukareszt Rivaldinho, od trzech lat – z większym, bądź mniejszym sukcesem – próbuje zapracować na swoje nazwisko czymś więcej, niż powiązaniami rodzinnymi. Dał się już poznać także w Hiszpanii, strzelając w 3. rundzie eliminacji do Ligi Europy tego gola przeciw Athletikowi Bilbao.

Jak się okazuje, jedno trafienie – nawet tak piękne, jak bramka zdobyta przeciw Baskom – nie wystarczy na to, by móc zapukać do drzwi Barcelony. Nawet Barcelony B. I nawet nazywając się Rivaldinho.

Na „Piłkarskie plotki” zapraszamy w każdą niedzielę o godz. 17:30 w ramach magazynu „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj