Eksperci radzą, by kierowcy z tankowaniem poczekali do wtorku. W przyszłym tygodniu zaczną obwiązywać niższe stawki VAT na paliwa, które niedawno zostały zmienione z inicjatywy rządu.
– Coraz droższa ropa naftowa powoduje, że na stacjach benzynowych w Polsce znowu widzimy podwyżki. Te zmiany nie powinny jednak budzić dużych obaw u kierowców, bo już w przyszłym tygodniu zaczną obwiązywać niższe stawki VAT – przypomnieli w dzisiejszym komunikacie eksperci z e-petrol.pl.
BĘDZIE TANIEJ, CHOĆ ROPA NA ŚWIATOWYCH GIEŁACH DROŻEJE
Analitycy portalu prognozują, że na początku lutego zapłacimy 5,17-5,29 zł za litr benzyny 95-oktanowej, 5,29-5,41 zł za litr diesla oraz 2,69-2,76 zł za litr autogazu. Zwracają jednak uwagę, że prognozy sprzed kilku tygodni, wskazujące na to, że dzięki obniżce VAT cena benzyn na stacjach może spaść poniżej 5 zł za litr, były zbyt optymistyczne. To jest spowodowane sytuacją na świecie.
– Na drodze do wyraźnie tańszego tankowania pojawił się wzrost cen na giełdach naftowych, gdzie w ostatnich dniach notowania ropy Brent przekroczyły poziom 90 dolarów za baryłkę – stwierdzili w swoim komentarzu.
OSTATNIE PODWYŻKI CEN PALIW
E-petrol.pl przypomniał, że w mijającym tygodniu w oficjalnych cennikach krajowych producentów paliw dominowały podwyżki, które były napędzane wzrostem cen ropy naftowej i postępującym osłabieniem złotówki w relacji do amerykańskiego dolara.
– Dzisiaj średnia cena 95-oktanowej benzyny w rafineriach wynosi 4755,40 zł/metr sześcienny i jest o 119 zł wyższa niż w ubiegły piątek. W przypadku oleju napędowego skala zwyżki na przestrzeni tygodnia jest nieco mniejsza i wynosi niecałe 95 zł, a metr sześcienny diesla jest dzisiaj w hurcie wyceniany średnio na 4938,80 zł – wymienił e-petrol.pl.
WPŁYW SYTUACJI W EUROPIE WSCHODNIEJ I NA BLISKIM WSCHODZIE
Według analityków cena ropy zbliża się do poziomów, które nie były osiągane przez ostatnie lata, a wszystko za sprawą obaw o stabilność sytuacji w Europie Wschodniej oraz na Bliskim Wschodzie.
– Rosyjskie wojska koncentrujące się przy wschodniej granicy Ukrainy oraz pociski balistyczne jemeńskich Huti uderzające w terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich można obciążyć częścią winy za „premię ryzyka” i niepokoje o napływ ropy na rynki światowe – wyjaśnili eksperci portalu. Zwrócili również uwagę, że OPEC zwiększa produkcję w dotychczas zaplanowanym tempie 400 tys. baryłek dziennie, ale jest to zbyt mało.
– Nawet wysoka ilość zachorowań na nowy wariant COVID-19 nie stanowi przeciwwagi dla „czynników prowzrostowych”, bowiem nigdzie nie dochodzi do drastycznych ograniczeń w działalności gospodarczej – stwierdzili eksperci z e-petrol.pl.
Według nich, jeśli chodzi o przepływ ropy, skala zagrożenia dla Europy w razie ewentualnej akcji zbrojnej Rosji na Ukrainie jest trudna do oszacowania. Ich zdaniem pewnym optymizmem mogą napawać słowa Paula Sheldona z S&P Global Platts Analytics. – Jego zdaniem Rosja nie odetnie zasadniczych dostaw energii do Europy, m.in. świadoma, że taki ruch może zbliżyć Stany Zjednoczone i Europę, a także zwiększyć dywersyfikację zaopatrzenia Starego Kontynentu w surowce, co eliminowałoby częściowo jej przychody z eksportu – stwierdził e-petrol.pl.
PAP/oprac. tm