W poniedziałek w Elblągu nie wyjadą tramwaje. Pracownicy przeprowadzą dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
Protestujący nie porozumieli się w sprawie podwyżek płac – wcześniej z udziałem mediatora, teraz w rozmowach z władzami miasta. – Dlatego do strajku przystąpimy – tłumaczy Roman Kluczyk z Zarządu Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. – Nie chcemy robić krzywdy mieszkańcom, liczymy na ich wyrozumiałość. Proszę nas zrozumieć, walczymy o swoje płace, o swoje rodziny, o swoją przyszłość – podkreśla.
„PO PROSTU NIE MA PIENIĘDZY”
Prezydent Elbląga Witold Wróblewski dodaje, że podwyżki wynagrodzeń możliwe są w przyszłorocznym budżecie. – Ci pracownicy w poprzednim roku dostali 7 proc. podwyżki wynagrodzeń i przygotowujemy się do następnego roku. Teraz wolnych pieniędzy po prostu nie ma. Chciałbym, żeby w każdej firmie płace rosły, ale to musi mieć odzwierciedlenie w finansach – mówi.
Protestujący żądają podwyżek stawek o 2 złote za godzinę oraz dodatków za pracę w niedziele i święta. Strajk ostrzegawczy ma odbyć się w poniedziałek między 6:30 a 8:30.
Marek Nowosad/mili