O znalezisko sprzed prawie trzech tysięcy lat spierają się muzea w Koszalinie i Lęborku. Sprawę bada też prokuratura. Obie instytucje uważają, że składający się z około dwustu przedmiotów skarb sprzed prawie trzech tysięcy lat powinien być częścią ich zbiorów.
W skład skarbu wchodzą fragmenty ubioru, ozdoby i zapinki z epoki brązu. Policja znalazła go u dwóch prywatnych osób, które prawdopodobnie wykopały go z ziemi. Trwają spory gdzie znaleziono artefakty, bo od tego też zależą jego dalsze losy, czyli to, które muzeum – w Koszalinie czy w Lęborku, będzie miało prawa do skarbu.
– Naszym zdaniem całość znaleziska powinna trafić do nas. Mamy na razie 11 elementów, reszta jest w Koszalinie. Nasze staranie wspierał konserwator zabytków w Słupsku – mówi dyrektor muzeum w Lęborku Mariola Pruska.
W skład skarbu wchodzą ozdoby z epoki brązu. fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś
CZY DOSZŁO DO NIELEGALNEGO WYDOBYCIA SKARBU?
Prokuratura Rejonowa w Miastku bada tymczasem czy nie doszło do przestępstwa nielegalnego wydobycia skarbu, czy go nie uszkodzono oraz kto powinien się znaleziskiem zająć. Wydania całości skarbu tylko dla siebie żądają oba muzea. Prokuratura nie podjęła jednak jeszcze żadnej decyzji.
– Mogę tylko potwierdzić, że trwa śledztwo w tej sprawie. Muzeum w Koszalinie na przykład wystąpiło o zgodę na rozpoczęcie dokumentacji i konserwacji znaleziska. Na razie nikomu nie postawiliśmy zarzutów w sprawie pozyskania tych przedmiotów. Musimy ustalić ponad wszelką wątpliwość, jak do tego doszło i czy nosiło to znamiona nielegalnej działalności – mówi prokurator rejonowy w Miastku Michał Krzemianowski.
Śledczy powołali biegłego, który ma opracować opinię o skarbie z Miastka. Sąd też rozpatruje zażalenia osób prywatnych, którym policja zabrała znaleziska sprzed trzech tysięcy lat.
Przemysław Woś/hb