Nagroda za bohaterski wyczyn. Pracodawca nagrodził Dariusza Przybysza, który uratował 3,5-miesięczną Oliwię

Kilka dni płatnego urlopu i luksusowy zegarek. To nagroda od firmy Fimal dla Dariusza Przybysza, który w sobotę uratował 3,5-miesięczną Oliwię. Wózek z niemowlęciem zsunął się z falochronu do kanału portowego w Ustce. 55-letni słupszczanin jako jedyny wskoczył do wody i wyciągnął dziecko.

Dariusz Przybysz na co dzień sprzedaje panele podłogowe w lokalnej hurtowni materiałów budowlanych. We wtorek firma zrobiła mu niespodziankę i podziękowała za bohaterski wyczyn.

„JESTEŚMY CI BARDZO WDZIĘCZNI”

– Darku chcielibyśmy podziękować tobie w imieniu swoim oraz naszej firmy za ten bohaterski wyczyn, którego nie bałeś się dokonać – zaczął Jakub Malkiewicz z hurtowni Fimal. – Uratowałeś życie małego dziecka, dlatego jesteśmy ci bardzo wdzięczni za tę odwagę. Dlatego chcieliśmy ci przekazać podziękowanie oraz ten skromny upominek, aby ci służył. Mamy nadzieję, że choć trochę to twój stres zminimalizuje – dodawał w czasie wręczenia nagrody Malkiewicz.

– Cieszymy się, że wśród naszych pracowników są tak odważne osoby, które walczą o życie innych ludzi. To jest bardzo miłe i cieszymy się, że jesteś tutaj w ekipie, w naszej firmie – dodawała pracownica Fimalu.

NIKOMU NIE PISNĄŁ SŁOWEM

Po dramatycznym weekendzie Dariusz Przybysz przyszedł normalnie do pracy. Nikomu nie zdradził, co wydarzyło się w sobotę na usteckim falochronie.

– My nie wiedzieliśmy, kto tego dokonał. Była informacja, że to ktoś ze Słupska, jakiś człowiek. Ale nie wiedzieliśmy kto. Nawet jak tutaj przyszedł, to tego nie zdradził. Jedna osoba podeszła i pogratulowała mu. Rozpłakał się przy nas – opowiadał reporterowi Radia Gdańsk Waldemar Kałużny, pracownik firmy Fimal i kolega Dariusza Przybysza. – Zmieszany uczuciowo był kolega. Widać, że zakłopotany. Przeżył szok. No bo wielki wyczyn. Chyba nie doszedł wtedy jeszcze do siebie, bo jak pytaliśmy co się stało, to nie był nam w stanie opowiedzieć. To nasz bohater, nasz idol – dodawał Rafał Łyszyk, kolega z pracy.

BIEGŁY OCENI STAN ZDROWIA DZIECKA

Jak poinformowała Radio Gdańsk Prokuratura Rejonowa w Słupsku, rodzice 3,5-miesięcznej Oliwii cały czas nie złożyli w tej sprawie swoich zeznań. Nie pozwala na to ich stan psychiczny. Są w głębokim szoku. Prokurator Renata Krzaczek-Śniegocka podkreśla, że na obecnym etapie postępowania nie ma podstaw do stawiania komukolwiek zarzutów.

– Osoby te będą przesłuchane w charakterze świadków. Stan dziecka określany jest jako ciężki, wobec tego będzie powołany biegły sądowy z zakresu medycyny, w kontekście ustalenia odniesionych obrażeń, rodzaju i ich ciężaru – wyjaśniała prokurator. – Będą wyjaśniane okoliczności tego zdarzenia. W szczególności, czy zachowanie tych rodziców było lekkomyślne, czy ich zachowanie mogło wpłynąć na to, bądź zapobiec temu zdarzeniu, czy był to nieszczęśliwy wypadek – dodawała Krzaczek-Śniegocka.

„DOBRY RATOWNIK, TO ŻYWY RATOWNIK”

Prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Słupsku przyznaje, że jest pod wrażeniem wyczynu Dariusza Przybysza. Przestrzega natomiast przed pochopnym niesieniem pomocy.

– Ja osobiście znam przypadki, gdy na skutek błyskawicznej reakcji osób postronnych, nie będących ratownikami, straciły życie. Jednak ta sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji. Tutaj jakiekolwiek powiadamianie służb nie wchodziło w grę, gdyż to dziecko po prostu opadało już na dno. Człowiek zadziałał w odpowiednim momencie. W ostatniej chwili złapał to dziecko i wyciągnął z wody. Jednak rzeczywiście, jeżeli jesteśmy świadkami zdarzenia i mamy chwilę na chłodną ocenę sytuacji, czy ratownicy, którzy przybędą za minutę, dwie czy trzy, będą w stanie udzielić pomocy, to jeśli nie musimy, to nie reagujmy. Dobry ratownik, to żywy ratownik. Jednak jak powiedziałem, tamta sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji i dobrze, że ten człowiek tam był. Brawo – podkreśla.

 

Paweł Drożdż/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj