Nagły zwrot w sprawie spalonego klubu sportów walki Corpus Gym w Gdańsku Brzeźnie. W ostatnich tygodniach gdańscy urzędnicy mówili o powstającym planie zagospodarowania przestrzennego dla działki, na której znajduje się spalony budynek. Przewidywał on zabudowę mieszkalno-usługową. We wtorek gdańscy urzędnicy wydali oświadczenie. Wynika z niego, że Gdańsk wstrzymuje prace nad nowym planem miejscowym.
Urząd Miasta Gdańska wydał oświadczenie, w którym zadeklarował, że do końca policyjnego śledztwa ws. podpalenia klubu jakiekolwiek „ruchy” ws. sprzedaży działki nie będą podejmowane.
Właściciel klubu Corpus Gym Dobrosław Bielecki nie patrzy optymistycznie na zapowiedzi miasta. – Dopatrywałbym się tu drugiego dna i próby uciszenia opinii publicznej, zbliżają się wybory. Samo wstrzymanie działań do zakończenia śledztwa to, w moim mniemaniu, odwlekanie tej decyzji. Wiceprezydent chce spotkać się z radą dzielnicy, ale my nie dostaliśmy zaproszenia, a jesteśmy stroną, której sprawa dotyczy bezpośrednio. Mamy obawy, że to będzie próba lobbowania ze strony wiceprezydenta na radę dzielnicy. Pozostaję póki co sceptyczny – mówi prezes klubu Corpus Gym.
Dobrosław Bielecki zwraca uwagę na podobne przypadki innych budynków w Brzeźnie, które zostały podpalone, a następnie na ich miejscu powstały nowe inwestycje. – To drugi klub sportowy w Brzeźnie, który w ostatnich latach został podpalony. Była sekcja MRKS-u, gdzie po pożarze ruszyła inwestycja. W okolicy ulicy Dworskiej był sklep mięsny. Po jego pożarze ruszyła kolejna inwestycja. Dla mnie oczywiste jest, że walka toczy się o atrakcyjny teren dla rozwoju „mieszkaniówki”. My jesteśmy w stanie spełnić wszelkie warunki, jeżeli nowy plan będzie zakładał budowę mieszkań, przy oczywistym zachowaniu klubu, bo taki był plan pierwotny – mówi Dobrosław Bielecki.