Dorsz był głównym tematem spotkania ministra gospodarki morskiej Marka Gróbarczyka z rybakami w Jastarni. Chodzi o coraz mniejszą populację tej ryby, problemy z jej połowem oraz przyszłość polskiego rybołówstwa.
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej przyjechał do Jastarni. Najwięcej niepokoju wywołują plany przyszłorocznego zmniejszenia dla Polski o 28 procent kwoty połowowej dorsza.
PRESJA ZE STRONY UNII
Problemem są niskie wyniki procentowe tegorocznych połowów. – Do 29 sierpnia była to kwota 39 procent, ale gdybyśmy doszli na koniec roku do wykorzystania 80 proc., byłoby to satysfakcjonujące. Dla nas jest to kluczowe w świetle negocjacji, bo presja Unii Europejskiej w kontekście niewykorzystania kwot połowowych działa na naszą niekorzyść – mówi minister Gróbarczyk.
Minister zachęcał też rybaków do korzystania z unijnego wsparcia. Zapowiedział, że po 2020 roku nie będzie ono już tak znaczne, jak w tej chwili.
BAŁTYK DOTKNIĘTY KATASTROFĄ?
Właściciele małych kutrów zwracali uwagę na swoją sytuację. Twierdzą oni, że z Zatoki Gdańskiej i Puckiej zniknęły m.in. dorsze, sandacze, śledzie i węgorze. Rybacy zaprezentowali też list otwarty, który zamierzają przekazać Komisji Europejskiej. Domagają się w nim uznania Morza Bałtyckiego, ze względu na zmniejszającą się populację ryb, za obszar dotknięty katastrofą ekologiczną.
Marcin Lange/pkat