Złamany maszt i sygnał SOS. Kłopoty żeglarza na Bałtyku, wezwano śmigłowiec

Wypadek szczecińskiego żeglarza na Bałtyku. W piątek wieczorem w czasie powrotu z regat „Bitwa o Gotland” kapitan Artur Burdziej nadał sygnał wezwania pomocy. Jego jacht znajdował się wówczas około 17 mil morskich na północny wschód od Władysławowa.

Tonący jacht ze złamanym masztem został w morzu. – Kapitan Artur Burdziej nadał sygnał wezwania pomocy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, kapitan został podjęty na pokład śmigłowca ratunkowego SAR. Odsypia zaległości, bo jest bardzo zmęczony – powiedział organizator regat „Bitwa o Gotland”, kapitan Krystian Szypka.

NIE MIELI ŁATWO

Tegoroczne regaty bałtyckich samotników „Bitwa o Gotland” miały dramatyczny przebieg. – Na metę, po ponad 500 milach morskich, dotarł tylko jeden jacht – relacjonuje kapitan Szypka.

IAR/pkat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj