Trwają rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad. Zdaniem eksperta rosyjska armia prezentuje na nich niespotykaną dotąd skalę zbrojeń. – To osiemdziesięciokrotny wzrost skali zamierzeń – mówił gość Rozmowy kontrolowanej.
O rosyjsko-białoruskich manewrach wojskowych Zapad z Wojciechem Sulecińskim rozmawiał dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, członek Narodowej Rady Rozwoju oraz doradca ministra spraw zagranicznych.
– Co naprawdę dzieje się na Białorusi i w Rosji w ramach tych ćwiczeń? Czy wiemy jaka jest ich skala? – pytał Wojciech Suleciński.
– Szczegółów niestety nie znamy, ale jest to niewątpliwie skala większa niż deklarowana – komentował politolog. – Zgodnie z regułami dezinformacji strony przeciwnej, Rosjanie starają się ukryć to, co się tam dzieje. Wiadomo jednak, że ćwiczenia są o skali dotąd niespotykanej, co wywołuje zaniepokojenie wśród sąsiadów.
Zdaniem eksperta ćwiczenia rosyjsko-białoruskie to gra polityczna. – Rosjanie z jednej strony ukrywają tę skalę, a z drugiej od dawna starali się ją zademonstrować, żeby wywrzeć wrażenie na państwach sąsiednich – mówił Przemysław Żurawski. – W ćwiczenia zaangażowano ponad cztery tysiące wagonów kolejowych, podczas gdy wcześniej było to ponad 100. Pokazuje nam to osiemdziesięciokrotny wzrost skali zamierzeń.
Jak mówi doradca szefa MSZ, plany Rosjan mogły się zmienić po rozmieszczeniu w Polsce i krajach bałtyckich jednostek wojsk NATO. – Jeśli istniały plany prowokacji, to zostały one zmienione. Z drugiej strony mamy czynnik odległy geograficznie, a mianowicie narastające napięcie wokół Korei Północnej. Na razie na szczęście nic dramatycznego się tam nie dzieje. Te ćwiczenia można traktować jako trening wojskowy, ale też okazję do rozmieszczenia wojsk rosyjskich przy granicach NATO – mówił gość Rozmowy kontrolowanej.
Fot. PAP/EPA/Igor Rudenko
mro