– Ludzie wierzą w to, że Boże Narodzenie spędzą w swoich domach – tak szeroko niesioną pomoc komentuje siostra Mirona Turzyńska, Prowincjonalna Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej z Orlika koło Brus. Oprócz ludzi dobrej woli, wolontariuszy, strażaków, samorządów, również zakonnice organizują wsparcie dla poszkodowanych.
Klasztor w Orliku jest jednym z miejsc, do którego docierają dary z całej Polski. Tam są one rozdysponowywane wśród najbardziej potrzebujących. Do sióstr zgłaszają się także wolontariusze chętni do pracy fizycznej. To między innymi odpowiedź na liczne apele w mediach, mówi siostra Mirona.
WIERZĄ, ŻE BOŻE NARODZENIE SPĘDZĄ W DOMACH
– Pomoc rzeczywiście płynie i to jest zadziwiające, że jeszcze płynie. To są odzewy po różnych audycjach, po różnych wywiadach. Ludzie oglądając, słuchając, są poruszeni. Jest kilka domów, gdzie praca wre bardzo szybko. Są miejsca, gdzie po 12, po 15 osób pracuje i to bardzo widać, bo praca idzie do przodu. Ludzie wierzą w to, że Boże Narodzenie spędzą w swoich domach – dodaje.
TRZEBA WYRWAĆ KORZENIE POŁAMANYCH DRZEW
W okolicach Brus nadal potrzebne są ręce do pracy. Materiały budowlane w znacznym stopniu już zabezpieczono. Siostry Franciszkanki potrzebują też fachowców ze sprzętem do porządkowania zniszczonego przyklasztornego parku. Niezbędny jest pojazd, przy pomocy którego będzie można wyrwać korzenie połamanych drzew.
Dariusz Kępa/puch