Objawy przypominają grypę lub anginę. Ale jeśli gorączka utrzymuje się długo, następuje powiększenie węzłów chłonnych, śledziony i wątroby, to może być mononukleoza. Dotyka głównie dzieci i młodzież. A jej rozpoznanie i leczenie mogą trwać nawet kilka miesięcy. O „chorobie pocałunków” mówiła w audycji „Bądź zdrów” pediatra dr Katarzyna Szczęch, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala Polanki w Gdańsku. – To choroba wirusowa. Przenosi się drogą kropelkową. Najwięcej zachorowań na mononukleozę odnotowuje się wśród dzieci, które często dzielą się z rówieśnikami posiłkami, napojami, biorą do buzi na przykład wspólne zabawki. Zachorowania są także wśród młodzieży w okresie dojrzewania – to czas pierwszych pocałunków – stąd inna nazwa mononukleozy, choroba pocałunków – tłumaczyła doktor.
MYLĄCE OBJAWY
Pierwsze objawy choroby pojawiają się dopiero po 30-50 dniach od zakażenia i bywają bardzo mylące. Dlatego właściwa diagnoza może zostać postawiona dopiero po wielu tygodniach lub nawet miesiącach. Infekcja często przypomina przeziębienie. Pojawia się gorączka, która może trwać nawet kilka tygodni. Do tego złe samopoczucie, ogólne osłabienie. Często lekarze rozpoznają anginę, ale leczenie nie przynosi skutków. W wyniku leczenia antybiotykami z grupy penicylin, może pojawić się wysypka. Wtedy możemy podejrzewać, że to mononukleoza. Do tego występuje powiększenie węzłów chłonnych, wątroby, śledziony.
LECZENIE
Mononukleozę leczy się objawowo i dość łatwo. – Podaje się leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, czasem nawadnia pacjenta. W przypadku powiększenia węzłów chłonnych i migdałków stosuje się sterydy. U osób z niedoborami odporności mogą wystąpić poważne powikłania. Trzeba też szczególnie na siebie uważać w przypadku powiększenie wątroby lub śledziony. Dzieci nie powinny uprawiać sportów kontaktowych, by nie doszło do pęknięcia narządów – dodaje dr Katarzyna Szczęch.
By zapobiec zakażeniu, trzeba dbać o higienę i wzmacniać odporność dziecka. – Wirus może pozostać w organizmie przez wiele miesięcy. A w związku z tym, że choroba jest rozpoznawana późno, to warto powiadomić szkołę lub przedszkole o tym, że dziecko zachorowało na mononukleozę. Może bowiem okazać się, że dziecko zaraziło któregoś z rówieśników – mówi dr Katarzyna Szczęch.