Pobił ją młotkiem, bo chciała od niego odejść. Brat kobiety przed sądem: „Wiedziałem, że u nich dzieje się źle”

Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces Rafała N. Mężczyzna w grudniu ubiegłego roku w Człuchowie zaatakował swoją wieloletnią partnerkę młotkiem i dotkliwie pobił. Prokuratura zarzuca mieszkańcowi Człuchowa próbę zabójstwa. Magdalena Ł. ma z oskarżonym dwoje dzieci. Tydzień przed tragicznym zdarzeniem zgłosiła się na policję, skarżąc się na prześladowanie, poniżanie i bicie przez partnera. Po powrocie do domu kobieta oświadczyła Rafałowi N., że od niego odchodzi. Mężczyzna zmasakrował ją, bijąc wielokrotnie młotkiem.

Brat poszkodowanej powiedział reporterowi Radia Gdańsk, że żałuje swojej bezczynności przed zdarzeniem. – Wiedziałem, że u nich w domu jest źle, ale nie myślałem, że on się posunie do takich rzeczy. Mogłem zareagować wcześniej. Gdy siostra mnie prosiła żebym nie reagował, to mogłem coś zrobić. Nigdy nie widziałem, żeby pokazał, że ją kocha – mówił Grzegorz Ł.

DRĘCZENIE, ŚLEDZENIE I UPOKARZANIE

Przed sądem brat zeznał, że siostra opowiadała mu, jak była traktowana przez partnera, z którym była ponad dziesięć lat. – Miał wiecznie do niej pretensje o wszystko i bez powodu. Ona pracowała w domu, on leżał przed telewizorem. Ciągle były jakieś awantury i sprzeczki. Siostra mi powiedziała, że gdy chciał jej dokuczyć to, gdy spała, strzepywał popiół z papierosa w pomieszczeniu, albo oddawał mocz na środku pokoju i kazał jej sprzątać. Czasami nie pozwalał jej też zasnąć przez całą noc. Wynajął też ludzi, żeby ją śledzili i chciał badać wariografem czy go nie oszukuje i nie ma romansu, a sam ją zdradzał. – Siostra dzwoniła do mnie z komisariatu, że Rafał stoi pod budynkiem policji i na nią czeka, że ją wyzywa. Zawiozłem ją wtedy do koleżanki z dziećmi to ją wyśledził i próbował wyłamać drzwi. Wzywano policję – zeznawał brat poszkodowanej.

Rafałowi N. grozi nawet dożywocie. Nie zadawał pytań świadkom.

Przemysław Woś/hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj