W czwartek odbędzie się przesłuchanie Białorusina zatrzymanego w związku ze strzelaniną w budynku Thomson Reuters w Gdyni. Z broni 30-latka padły dwa strzały, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wszczęła śledztwo w tej sprawie prowadzi je w kierunku usiłowania zabójstwa.
Śledczy oficjalnie wciąż mówią niewiele. Informuje jedynie, że Białorusin, z którego pistoletu padły dwa strzały, ma kartę stałego pobytu. Śledczy ustalają, czy na krótką broń posiada zezwolenie. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter Radia Gdańsk, 30-latka poważnie obciążają zeznania świadków zajścia.
GDY MĘŻCZYZNA ZWRÓCIŁ MU UWAGĘ…
Białorusin miał iść z pistoletem korytarzem. Gdy jeden z mężczyzn zwrócił mu uwagę, Stjepan S. miał wycelować w jego kierunku i żądać, aby ten klęknął. Miały paść też groźby. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, doszło do szamotaniny i wówczas padły dwa strzały. Pokrzywdzony uszedł z życiem – mówią świadkowie.
USIŁOWANIE ZABÓJSTWA?
Można się domyślać, że takie zeznania świadków usłyszał też prokurator, stąd jako kwalifikację czynu przyjął usiłowanie zabójstwa. Czy takie zarzuty usłyszy Białorusin, dowiemy się jeszcze dziś. Jeśli tak, grozić mu będzie nawet dożywocie. 30-latek pasjonuje się strzelectwem sportowym. Feralnego dnia oprócz pistoletu przyniósł do pracy też broń sportową.
Grzegorz Armatowski/puch