„Mocarz co zrywał kajdany, w które zakuli go pruscy żandarmi”, „Uparty chłop wędrujący do dalekiego Wersalu, aby sprawiedliwości dochodzić”, wreszcie „sąsiad mieszkający o miedzę i konspirator, debatujący nad przyszłym kształtem Wybrzeża i Polski”. Mowa o Antonim Abrahamie – pochodzącym z Pomorza propagatorze polskości. PIERWSZE SKOJARZENIA
Kiedy mówimy Abraham, od razu przed naszymi oczami pojawia się zapewne pomnik działacza na Placu Kaszubskim w Gdyni albo w Pucku. Mamy też ulicę Abrahama, choćby we wspomnianej Gdyni, jest wreszcie Domek Abrahama przy ulicy Starowiejskiej – kiedyś stanowił oddział Muzeum Miasta Gdyni, dziś jest tam włoska restauracja. Śladów dużo, ale nie zawsze – jak wynika z rozmów, jakie przeprowadziłam z mieszkańcami naszego regionu – wiemy z jakimi wydarzeniami kojarzyć Antoniego Abrahama.
MITY I LEGENDY
Postanowiłam ruszyć tym tropem. Poszukać, wyjaśnić, odkryć, co nowe. „Król Kaszubów” urodził się 19 grudnia 1869 roku we wsi Zdrada koło Mechowa w powiecie puckim. Już za życia pojawiło się wiele legend i mitów na jego temat, których Abraham – będąc świetnym mówcą – sam nie obalał.
Jako szesnastoletni chłopak wyruszył na wanogę po ziemi kaszubskiej. Rozmawiał z ludźmi, szerzył myśl niepodległościową. Widział Pomorze jako część Polski. Z Gdańskiem w roli głównej. O swoich ideach pisał w „Gazecie Gdańskiej”, którą kolportował po regionie. Bosego Antka czytali Kaszubi z małych miejscowości, którym trudno było uwierzyć w odrodzenie Pomorza i Polski. Zachowało się wiele artykułów, w których Abraham zwracał się wprost do Kaszubów i ganił ich za bierność i brak edukacji. Sam sporo czytał – przede wszystkim po polsku.
Z jego życiem związana jest opowieść o wyjeździe do Wersalu, na konferencję, która kończyła I wojnę światową. Według legendy Abraham miał uderzyć w stół pięścią przed angielskim premierem, żądając przyłączenia Kaszub do Polski.
Ten i kilka innych mitów bardzo umiejętnie obalił w audycji dr Tomasz Rembalski – historyk. O Antonim Abrahamie opowiedział mi także regionalista Andrzej Busler, mieszkaniec Gdyni oraz Dariusz Małszycki – kustosz Muzeum Miasta Gdyni i Andrzej Skwiercz, którego dziadek znał Abrahama. W audycji wykorzystałam także nagrania archiwalne z lat sześćdziesiątych, w których wypowiadają się sąsiedzi i przyjaciele Abrahama. Opowiadają o nim w sposób, jakiego dotąd nie znaliśmy. Smaczku dodaje też nagranie odezwy Antoniego do Pomorzan, po przyjeździe z Wersalu oraz fragmenty jego artykułów, pisanych do „Gazety Gdańskiej”.
COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA
Abraham zmarł szybko, na nowotwór żołądka, w roku 1923. Jego dzieci nie chciały kontynuować idei ojca, nawet za bardzo się z nią nie zgadzały. Synowie polegli podczas wojny, a żona zmarła kilka miesięcy po swoim mężu. Abraham nie pozostawił po sobie zbyt wielu pamiątek. Oprócz kilku oryginalnych zdjęć, w Muzeum Miasta Gdyni możemy zobaczyć także jego słynną tabakierę.
Spuścizną po wielkim Pomorzaninie może być Szkoła Podstawowa nr 6 w Gdyni, która nosi jego imię. Otrzymała ona dwukrotnie srebrną tabakierę imienia Abrahama – medal przyznawany od roku 1994 za wkład w rozwój kultury kaszubskiej.
Opowieść o Antonim Abrahamie wysłuchaliśmy w ramach cyklu „Pomorzanie polskiej niepodległości”. Audycję przygotowała Magda Świerczyńska-Dolot.
Dokumenty przypominające Pomorzan polskiej niepodległości prezentować będziemy w Radiu Gdańsk w każdy wtorek po 22 do listopada przyszłego roku, gdy będziemy obchodzili 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez nasz kraj. W najbliższych audycjach z cyklu przypomnimy sylwetki: Antoniego Abrahama, Jana Kwiatkowskiego, Aleksandra Majkowskiego, gen. Mariusza Zaruskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego, Antoni Lendzion, inż. Teodozego Nosowicza oraz ks. Józefa Wrycza.
Magdalena Świerczyńska-Dolot