Tutaj Pasterka wygląda nieco inaczej. W tym roku spodziewają się tłumów

Najbardziej zatłoczonym kościołem podczas tegorocznej pasterki będzie najprawdopodobniej przyklasztorna kaplica sióstr Franciszkanek z Orlika koło Brus. Co roku na msze przychodzi tam po kilkaset osób, choć świątynia może pomieścić wygodnie – co najwyżej sto.

W tym roku z podziękowaniem za pomoc niesioną poszkodowanym w nawałnicy, a także przez popularność samych zakonnic, przyjść może dużo więcej wiernych.

 

– Nie wyobrażamy sobie tego co będzie – mówi siostra Mirona Turzyńska, przełożona zakonu Franciszkanek. Przyklasztorna kaplica na czas odprawianych nabożeństw jest otwarta dla ludzi z zewnątrz. Do tej pory przychodziło do nas wiele osób, bo u nas zawsze było nieco inaczej niż w parafiach.

WYJĄTKOWA PASTERKA 

– Pasterka jest u nas wyjątkowa, ponieważ u nas jest ciepło, siostry ładnie śpiewają, więc nasza kaplica nie mieści wszystkich chętnych. Pasterkę mamy o północy, wówczas cały klasztor, wszystkie korytarze, schody i zakamarki, poza tymi w których obowiązuje klauzura – są zatłoczone. Tak więc tłum jest bardzo duży – opowiada siostra Mirona.

Same zakonnice spędzają święta podobnie jak w domach rodzinnych. W klasztorze są choinki, Wigilia i wzajemne prezenty. W tym roku jednak, zamiast upominków, każda z sióstr postanowiła zakupić drzewko do przyklasztornego lasu. Najbliżsi zakonnic przyjeżdżają do nich w odwiedziny w drugi dzień świąt. Po Bożym Narodzeniu, część sióstr wyjeżdża także na urlopy, do swoich rodziców.

Dariusz Kępa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj