Żużlowa łyżka dziegciu, hokejowe nadzieje i jedno rozczarowanie w piłce ręcznej [PODSUMOWANIE ROKU]

Hokeiści najpierw nabroili, zatrudniając szwedzkiego hochsztaplera, następnie zrehabilitowali się, ściągając magika z Białorusi. Żużlowcy mieli ambitne plany ekstraligi… ale tradycyjnie zostali na jej zapleczu. Mistrzostwo Polski w Gdyni i rozpad drużyny w Gdańsku – to z kolei obraz żeńskiego szczypiorniaka w Trójmieście.

HOKEJ

A rozpoczniemy od hokeistów. Z nieba do piekła i z piekła do nieba. Tak w skrócie można opisać 2017 rok w wykonaniu gdańszczan. Począwszy od hochsztaplera trenera ze Szwecji, który niemal zabił marzenia o profesjonalnym hokeju w Gdańsku, po białoruskiego szkoleniowca, który ekstraligę w Gdańsku utrzymał. Teraz drużyna jest objawieniem rozgrywek. W perspektywie występy w play-off, a w tle tego wszystkiego mądre prezesowanie Bartka Purzyńskiego i Arka Brulińskiego, co przekłada się także na wynik.

ŻUŻEL

Na drugim biegunie są żużlowcy. Skład i aspiracje były ekstraligowe… a wyszło jak zawsze. Co prawda Zdunek Wybrzeże doszło do finału pierwszej ligi i na równi rywalizowało w barażu z ekstraligowym Toruniem, ale w beczce miodu musiała się znaleźć łyżka dziegciu w postaci afery korupcyjnej. Plany na 2018 rok? Oczywiście ekstraliga. A jak wyjdzie? Oby nie jak zawsze…

PIŁKA RĘCZNA

Pierwszeństwo należy się paniom. Zawód i katastrofa w Gdańsku, mistrzowska feta w Gdyni. Niestety fiaskiem zakończyła się reaktywacja żeńskiego szczypiorniaka w Gdańsku. Projekt pod szyldem „Łączpol” tak szybko jak pojawił się na mapie polskiej piłki ręcznej, tak szybko z niej również zniknął. Gdańszczanki podzieliły zatem los siatkarek Atomu Trefla Sopot, a zabrakło niemal wszystkiego: pieniędzy, publiczności, a przede wszystkim cierpliwości szefa firmy Łączpol.

W Gdyni szampańskie nastroje. Paweł Tetelewski zszedł ze sceny niepokonany, zdobywając z drużyną mistrzostwo Polski. Wśród panów Wybrzeże i Spójnia. Zawodnicy z Gdańska, niemal przez cały rok trapieni kontuzjami, utrzymują miejsce w środku tabeli. Sąsiedzi zza miedzy natomiast brutalnie zderzyli się z Superligową rzeczywistością, bo na razie więcej słyszymy o przegranych niż sukcesach gdyńskiej Spójni.

 Wojciech Luściński

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj