Zimno w domach w Żoruchowie koło Słupska. Od dwóch tygodni mieszkańcy pięciu bloków nie mają ogrzewania ani ciepłej wody. Wszystko z powodu awarii. Lokatorzy mówią, że nikt się nimi nie interesuje, nie wiadomo, kiedy lokalna spółdzielnia usunie awarię.
– To już dwa tygodnie nie mamy ciepła. W grudniu była awaria, dwa dni było zimno. Teraz jest tragicznie – mówi jeden z mieszkańców naszemu reporterowi. – Ja mam w domu 15 stopni. Ogrzewam się kuchnią na drewno, otwieram drzwi do pokojów, żeby się ciepło rozchodziło, ale jak wstaję rano, to jest kostnica – dodaje.
– Tu są ludzie, którzy mają po 80 lat i muszą po drewno chodzić, a nie wszyscy mają czym palić, bo nie byli przygotowani na awarię. Dzieci chorują, ja chodzę w domu owinięta w kołdrę. Nie ma ciepłej wody, jest bardzo źle. Podobno pękła jakaś rura w ziemi, ale nie wiemy, kiedy to naprawią. Nikt z nami nie rozmawia – dodaje inny mieszkaniec.
JEST OBIETNICA WÓJT
W spółdzielni mieszkaniowej w Żoruchowie nikt nie odbiera telefonów. Siedziba jest zamknięta. – Czasami przychodzi księgowa, popołudniami ma dyżury. Kotłownia nie jest remontowana, bo część ludzi nie płaci. Ja się już dawno odłączyłam i sama sobie grzeję, bo ta instalacja się psuła od dawna – komentuje jedna z mieszkanek.
Żoruchowo to wieś położona około kilometra od drogi Słupsk-Łeba. – Będę interweniować. Z moich informacji wynikało, że w poniedziałek awaria miała być usunięta. Sprawdzę dlaczego to tyle trwa i jak mogę pomóc – zapewnia wójt gminy Główczyce Teresa Florkowska.
Przemysław Woś/mmt