Pomorskie noclegownie i ogrzewalnie zaczęły zapełniać się potrzebującymi. Wszędzie są jeszcze wolne miejsca.
Duży przyrost jest w Słupsku. Tylko w ciągu dwóch dni z pomocy skorzystało kilkadziesiąt osób. Najwięcej bezdomnych wybiera ogrzewalnie, gdzie można przebywać pod niewielkim wpływem alkoholu.
MRÓZ NIE ZNIECHĘCA
– Ludzie wolą sobie przyjść, po tzw. piwku i przespać się na podłodze, niż skorzystać ze schroniska czy ogrzewalni, gdzie warunki są dużo lepsze. Trochę się temu dziwimy, gdzie ci ludzie przebywają, co oni tam robią. Dużo osób wybiera dziwne miejsca, ale to jest ich wybór. U nas drzwi nie zamykamy – mówi Michał Skolasa, kierownik Towarzystwa Pomocy Brata Alberta w Słupsku.
Skolasa wylicza, że aktualnie w schronisku przy ulicy Krzywoustego przebywają 32 osoby na 40 wolnych miejsc. W ogrzewalni, w nocy z wtorku na środę, były tylko 2 wolne miejsca, na 20 możliwych. Najmniej osób korzysta z noclegowni, gdzie średnio połowa łóżek stoi pusta.
– Przybywa coraz więcej kolegów, bo wiadomo, że są mrozy, to różnie bywa. Ale również dużo osób np. w Słupsku śpi na dworcu, na ławkach. W Gdyni też byłem niespełna dwa dni temu, to bezdomnych było jeszcze więcej – mówi pan Krzysztof, który korzysta z pomocy słupskiego schroniska.
MIASTKO, BYTÓW i LĘBORK
Powoli zapełniają się także ogrzewalnie w Miastku i Bytowie, gdzie średnio połowa miejsc jest wolna. Lęborska noclegownia ostatniej nocy była pełna. W schronisku na 56 miejsc, aktualnie przebywa 30 osób.
Paweł Drożdż/mk