Niespodzianki nie było. Podobnie jak przed ponad dwustu laty, wojska napoleońskie odbiły dziś Tczew z rąk Prusaków. W inscenizacji bitwy z 1807 roku wzięli udział rekonstruktorzy z Polski, Czech i Ukrainy.
Wydarzenie rozpoczął efektowny przemarsz obu armii na rynek Starego Miasta, gdzie rozbito obozowisko. Krótko przed 14:00 wojska zajęły swoje pozycje przy murach obronnych. Na przedpole wkroczyli najpierw tyralierzy, którzy stoczyli walkę z pruskimi jegrami. Następnie, na polu bitwy pojawiły się polskie oddziały. Rozpoczęła się regularna bitwa z silnym ostrzałem moździerzowym prowadzonym przez Prusaków.
Walce przyglądał się sam Napoleon Bonaparte – Napoleona nie było w Tczewie, ale nagięliśmy trochę historię, by mógł motywować swoich żołnierzy – powiedział jeden z rekonstruktorów.
MRÓZ NIE PRZESZKODZIŁ
Zadziałało, gdyż po niespełna godzinnej walce Prusacy skapitulowali. – Bitwa była ciężka. Trzeba było podejmować szybkie decyzje, aby przechytrzyć przeciwnika i przejąć miasto – relacjonował zachrypniętym od wydawania komend głosem Piotr Sobieralski wcielający się w dowódcę 4 Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu bitwy. Nie przeszkadzał nam nawet silny mróz – mówi Marcin Osiński, autor scenariusza inscenizacji. – To była największa edycja bitwy o Tczew – dodaje. W wydarzeniu wzięło udział ponad dwustu rekonstruktorów z Polski i zagranicy.