Pierwsza niedziela wolna od handlu. Miał być „armagedon” i szturm na sklepy. „Było spokojnie i sprawnie”

Jakie są plusy i minusy ograniczenia handlu w niedziele? Sporo osób prognozowało na sobotę pełne parkingi i tłumy w sklepach. – Mimo kilku wyjątków, wszystko przebiegło bardzo sprawnie – komentują znawcy rynku.

Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i Pieniądze byli: Maciej Dobrzyniecki – BCC, Małgorzata Gwozdz – Olivia Business Centre oraz Marek Lewandowski – rzecznik Solidarności.

– Było spokojnie, większość nie handlowała. Mimo kilku mniejszych i większych przypadków, w których czeka nas spór prawny, wszystko przebiegło bardzo sprawnie – mówił Marek Lewandowski, przedstawiciel Solidarności, która była głównym inicjatorem tego przedsięwzięcia.

– Wydaje mi się, że na razie mamy zbyt mało danych, żeby mówić jak minęła ta niedziela – komentował Maciej Dobrzyniecki. – Większość centrów handlowych i punktów usługowych rzeczywiście pozostała zamknięta. Natomiast wydaje mi się, że można było rozwiązać ten temat poprzez tzw. elastyczny staż pracy. Ten sam efekt można było uzyskać nie zamykając całkowicie centrów handlowych, pozostawiając obywatelowi możliwośc wyboru – dodał Dobrzyniecki.

– To nie była pierwsza niehandlowa niedziela w moim życiu. Ponadto mam kilka innych pomysłów na spędzenie wolnej niedzieli niż w markecie. Jeśli chodzi o studentów, którzy często dorabiają w niedziele, mamy ogromny rozwój w Trójmieście w wielu dziedzinach, które pozwalają dorabiać w innych miejscach. Myślę, że to jest to o tyle fajne, że studenci mogą szukać pracy, która być może będzie bardziej zbliżona do ich ambicji i tego, co chcą robić później w przyszłości. Myślę, że to wszystko może się unormować. Żeby wszyscy nie byli tylko stratni, a żeby znaleźć plusy tego rozwiązania – mówiła Małgorzata Gwozdz.

 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj