Kradną umywalki z toalet w wagonach, żarówki czy… biletomat. Ale największa zmora kolejarzy to wciąż grafficiarze

Ukraść można prawie wszystko. Największą jednak zmorą kolejarzy są grafficiarze. Ci regularnie niszczą pociągi trójmiejskiej Szybkiej Kolei Miejskiej.

– Nie powiem, że upodobali sobie nasze pociągi, ponieważ ten problem dotyczy także pozostałych przewoźników. Charakter działalności wandali z czasem ulega zmianie. Dawniej wybijano okna i niszczono świetlówki, obecnie 3/4 przypadków wandalizmu to graffiti – wyjaśnia rzecznik SKM Tomasz Złotoś.

GRAFFITI WEWNĄTRZ

– Ostatnio jeden ze składów padł ofiarą grafficiarzy, którzy cały pociąg wymalowali…wewnątrz. Napisów nie udało się zmyć. Straty wyceniono na 100 tysięcy złotych. Szczęście w nieszczęściu, bo pociąg i tak musiał przejść przegląd, a ten związany byłby z wymianą tych elementów, które uszkodzili wandale. Ten pociąg i tak czekał remont – podsumowuje Złotoś.

SPOSÓB NA WANDALI

SKM stara się zabezpieczyć przed grafficiarzami malując swoje pociągi specjalną, utwardzaną farbą, która chroni pociągi. Ta farba, którą posługują się wandale, nie wnika w strukturę farby, którą pokryte są składy. Wtedy stosunkowo szybko można usunąć wątpliwej jakości dzieło sztuki. Jeżeli graffiti jest niewielkie, takie napisy usuwane są w ciągu kilku godzin.

SKRADZIONY… BILETOMAT

Tomasz Złotoś przyznaje, że sprawców ostatniej dewastacji pomagają szukać sami grafficiarze przy pomocy mediów społecznościowych. Dodaje także, że najbardziej kuriozalna kradzież, z jaką miał do czynienia na kolei, wydarzyła się w zeszłym roku. Wtedy z peronu we Wrzeszczu zginął biletomat.

Więcej na ten temat posłuchaj tutaj:

Daniel Wojciechowski/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj