„Zobaczyłem rękę wystającą z wody, była zakrwawiona”. Policjanci z Ustki uratowali mężczyznę i dostali oficjalne podziękowania

Władze Ustki uhonorowały dwóch policjantów. Funkcjonariusze tydzień temu uratowali obywatela Ukrainy tonącego w kanale portowym. Wieczorem na policję zadzwonił ktoś z informacją, że nad kanałem portowym spaceruje nietrzeźwy mężczyzna. Patrol policji nikogo nie znalazł. Jednak dwaj policjanci postanowili jeszcze raz sprawdzić nabrzeże i wtedy znaleźli tonącego Ukraińca. W piątek podziękował im za to burmistrz Ustki Jacek Graczyk. – Bardzo panom dziękuję w imieniu mieszkańców za waszą podstawę, uratowaliście życie człowieka i to jest najważniejsze – zaznaczył. 

BOHATERSKA AKCJA

Sierżant sztabowy Andrzej Paul i młodszy aspirant Wojciech Szołtysik pracują w komisariacie w Ustce od kilku lat. Dostali listy gratulacyjne i drobne upominki. – Około 21:35 był anonimowy telefon, że mężczyzna spacerując przy nabrzeżu portowym chwieje się i zatacza, może wpaść do wody. Pojechaliśmy w to miejsce, ale nikogo nie było. Sprawdziliśmy teren od stoczni i kiedy byliśmy na wysokości pomnika syrenki usłyszeliśmy jęki. Zobaczyłem rękę wystającą z wody, która trzyma się kamieni i dolnego progu falochronu. Ręka była pokrwawiona, zeskoczyliśmy na dół i wspólnie wyciągnęliśmy mężczyznę. Nie było łatwo, bo był sporej postury. Był zimny, okryliśmy go folią termiczną i naszymi kurtkami, wezwaliśmy pogotowie – relacjonowali policjanci.

BLISKO ŚMIERCI

Mężczyzna był kompletnie wykończony fizycznie. – Myślę, że gdyby nie znalazł w sobie siły na ostatni krzyk w wodzie to nawet mimo latarek byśmy go nie zauważyli. Był ubrany na ciemno. Prąd wody był bardzo silny i znosił go w kierunku otwartego morza. Woda ściągnęła z mężczyzny spodnie i buty. Myślę, że gdyby nie ten telefon, nasza obecność i odrobina szczęścia, to tego człowieka nie byłoby już z nami – opowiadali policjanci.

Powodem wypadku mógł być alkohol. Jak się okazało, uratowany obywatel Ukrainy był nietrzeźwy. Badanie wykazało prawie dwa i pół promila alkoholu w organizmie. Oprócz wyziębienia i ran dłoni nic mu się nie stało.
 
Przemysław Woś/mili
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj