Piłkarska reprezentacja Polski gorsza od Nigerii w pierwszym w 2018 roku oficjalnym meczu. Biało-czerwoni przegrali we Wrocławiu 0:1, a jedyną bramkę dla gości, z karnego, strzelił Victor Moses. Kolejny mecz już we wtorek z Koreą Południową. Zespół z Afryki bardzo poważnie potraktował potyczkę z Polską. Nigeryjczycy od początku wkładali dużo serca w poczynania ofensywne, ale przy okazji nie oszczędzali biało-czerwonych. Już w 19. minucie Adam Nawałka musiał dokonać pierwszej zmiany. Po ostrym ataku, z krwawiącym nosem na noszach boisko opuścił Karol Linetty. Zastąpił go Jacek Góralski, ale to nie był dobry występ defensywnego pomocnika. Niestety Nigeryjczycy grali agresywnie, a Polacy wyglądali blado. Mało atakowali, praktycznie nie próbowali grać kombinacyjnie, w efekcie czego w pierwszej połowie stworzyli zaledwie dwie dobre okazje.
Z VAREM ŁATWIEJ
Prawda jest taka, że biało-czerwoni powinni prowadzić. Tuż przed przerwą sędzia nie dopatrzył się prawidłowo zdobytego gola przez Grzegorza Krychowiaka. Jego zdaniem piłka całym obwodem nie minęła linii bramkowej. Na szczęście na mistrzostwach świata w Rosji będzie system VAR, a to uchroniłoby Polskę przed stratą gola. W drugiej połowie w pole karne bez pardonu wszedł Moses, minął zwodem obrońców i zasymulował faul. Sędzia nabrał się na zagrywkę Nigeryjczyka i wskazał na jedenasty metr od bramki. „Poszkodowany” zamienił karnego na gola.
3-4-3 TO DOBRY POMYSŁ?
W piątkowym meczu przez drużynę Adama Nawałki przemawiała bylejakość. Biało-czerwoni nie zagrali dobrego spotkania. Można odnieść wrażenie, że nie sprawdziło się również nowe ustawienie. 3-4-3 tworzyło więcej chaosu niż pożytku. Następny mecz we wtorek przeciwko Korei Południowej.
Wojciech Luściński