Wielkie mecze na Stadionie Śląskim. Cieślik, Deyna, Lubański i Smolarek w rolach głównych

Stadion Śląski różnie kojarzy się polskim piłkarzom. Pośród zachwyconych – Gerard Cieślik – mieszane uczucia wywozili z Chorzowa Włodzimierz Lubański i Kazimierz Deyna.

POLSKA -ZSRR 2:1 (20.10.1957 r.)

Cieślik strzelił dwa gole Związkowi Radzieckiemu w pamiętnym meczu rozegranym 20 października 1957 roku. Rywal był zdecydowanym faworytem, a bramkarz Lew Jaszyn już wówczas postacią legendarną. Rosjanie mieli na rozkładzie ówczesnego mistrza świata – Republikę Federalną Niemiec.

Mecz „obrósł” w historię. Nie sprawdzimy już, czy rzeczywiście po strzale Cieślika pękła poprzeczka i nie policzymy kibiców, których na trybunach miało zasiąść 100 tysięcy. Ale to właśnie dzięki temu mecz przeszedł do legendy.

POLSKA – ANGLIA 2:0 (6.6.1973 r.)

Piłkarska reprezentacja Polski wkraczała na salony. „Orły Górskiego” były już wówczas mistrzami olimpijskimi, wkrótce miały stoczyć historyczny bój na Wembley i osiągnąć zwycięski remis. Rok później stanąć na podium MŚ.

W tamtym meczu byliśmy świadkami bardzo ważnych wydarzeń w historii polskiego futbolu. W roli głównej wystąpił Włodzimierz Lubański. Najpierw odebrał piłkę Bobby’emu Moore’owi i strzelił gola. Potem doznał urazu w starciu Roy’em McFarlandem, co złamało karierę najlepszego obok Kazimierza Deyny, Zbigniewa Bońka i Roberta Lewandowskiego piłkarza w naszej historii.

POLSKA – PORTUGALIA 1:1 (29.10.1977 r.)

Remis z Portugalią dał nam awans na mundial. Pozytywnym bohaterem spotkania był Kazimierz Deyna, negatywnym – śląscy kibice.

W 28. minucie wychowanek Włókniarza Starogard grający w Legii Warszawa strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Gdy w 84. minucie schodził z boiska, został wygwizdany przez sympatyków śląskich klubów. Uczestniczył w tym piłkarz, który grał m.in w barwach Lechii Gdańsk – Jan Erlich, który zmieniał kapitana naszej drużyny narodowej.

POLSKA – PORTUGALIA 2:0 (11.10.2006 r.)

Zdaniem wielu to najlepszy mecz polskiej reprezentacji w historii. Cristiano Ronaldo pozostał w cieniu Euzebiusza Smolarka, który strzelił dwa gole. Do zapamiętania także Ebi – salutujący selekcjonerowi i Bogusław Kaczmarek – asystent Leo Beenhakkera, całujący po rękach swego pryncypała.

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj