Ten mecz miał wszystko co derby powinny przynieść: dramaturgię, zwroty akcji, efektowne wsady i spektakularne pomyłki. A że hala w Starogardzie Gdańskim potrafi wybitnie pomagać, to Polpharma okazała się w tym widowisku lepsza, wygrywając 106:82. Marcin Flieger wszedł na niebywały poziom, zdobywając 35 punktów. Jak na Derby Pomorza przystało, w hali był niesamowity tumult, wynik oscylował wokół remisu, a spotkanie można było definiować jako mecz Dawida z Goliatem. Dawidem w tym wypadku była Polpharma, której wiatr w oczy wieje od wielu tygodni. Wypadnięcie z zespołu Joe Thomassona i Przemysława Szymańskiego, dodatkowo niespodziewane porażki z AZS-em Koszalin i Legią Warszawa, podgrzały atmosferę w stolicy Kociewia. Goliat – Asseco, przyjechał do Starogardu udowodnić, że zwycięstwa z liderem Anwilem i Mistrzem Polski Stelmetem nie były przypadkowe.
WIELKI FLIEGER
To co zrobił w sobotę Marcin Flieger przechodziło najśmielsze oczekiwanie. Trafiał praktycznie wszystkie z rzutów, które oddawał, asystował, dyrygował grą kolegów i w efekcie zdobył rekordowe dla swojej kariery 35 punktów.
Trener gości Przemysław Frasunkiewicz sprytnie rotował składem. Wiedział, że gospodarze ze Starogardu mają bardzo krótką ławkę, zresztą podopieczni Miliji Bogicevicia po 10 minutach byli już mocno podmęczeni. Trener gdyńskiego zespołu pozwolił sobie nawet na posadzenie na ławkę zdobywcę 8 punktów w pierwszych 5 minutach Jakuba Garbacza. Ostatecznie jednak walecznością i niesamowitą determinacją Marcina Fliegera, to gospodarze wygrali pierwszą odsłonę 28:26.
ŚCIANY TWORZĄ WIDOWISKO
Ale maksyma, że ściany pomagają gospodarzom nie musi być wyświechtana. W sobotni wieczór po prostu mury „grały” razem z gospodarzami. Tam gdzie ryywale mieli czyste pozycje – pudłowali. Tam gdzie potrzebny był im spokój – ulegali presji publiczności. W rezultacie to Polpharma przed zejściem do szatni na przerwę prowadziła 53:41
KWARTA ZMIAN
Wszystko to co wypracowali sobie gospodarze w pierwszej połowie, utracili w zaledwie 5 minut trzecie kwarty. Goście grali mądrze, bronili szczelnie, a Kociewskie Diabły nie miały pomysłu na sforsowanie zasieków Asseco. W efekcje już na 4 minuty przed zakończeniem tej części to goście objęli prowadzenie 63:62. Gospodarze obudzili się w samej końcówce, punkty w ostatniej sekundzie trzeciej odsłony zdobył Nikola Jevtic, czym wprawił w euforię kibiców ustalając wynik na 71:67.
NIESAMOWITY FINISZ DIABŁÓW
Było 7 minut do końca spotkania. Krzysztof Szubarga nie trafił ważnego rzutu za trzy punkty. Piłkę przechwycił Marcin Flieger, zauważył wchodzącego dynamicznie pod kosz Thomasa Daviesa. Sporo złego można powiedzieć o umiejętnościach 27-letniego Amerykanina, ale na pewno nie to, że nie umie skończyć akcji efektownym wsadem. „Zapakował” więc z góry, i od tego momentu Farmaceuci dominowali na boisku. Ostatecznie przy niesamowitym aplauzie kibiców, pokonali faworyzowane Asseco 106:82.
FLIEGER JAK KRÓL
Jak król, przy wiwatującym tłumie, po meczu do szatni schodził Marcin Flieger. Zresztą zasłużenie. To kolejne spotkanie, w którym weteran parkietów ciągnął grę zespołu z Kociewia, tym razem jednak najbardziej spektakularnie w całej swojej karierze – zdobywając rekordowe 35 punktów.
Paweł Kątnik