45 minut prawdy na Stadionie Energa. Lechia pokazała potencjał, którego nie potrafiła wydobyć przez cały sezon

Lechia rządzi w piłkarskim Trójmieście. Biało-zieloni wygrali drugie derby w tym sezonie i odbili się od dna ligowej tabeli. Drużyna Piotra Stokowca zagrała niemal wybitną pierwszą połowę, która zresztą wystarczyła do zdobycia trzech punktów. Piłkarska wojna w Trójmieście pokazała jak wielki potencjał drzemie w drużynie, która przecież musi bronić się przed spadkiem. Biało-zieloni dali swoim fanom jasny sygnał – nie jest tak źle jak wszyscy myśleli. – W piątek długo nie mogłem zasnąć. I pomyślałem sobie, że nieważne co się dzieje – musisz myśleć pozytywnie. Ci ludzie, którzy na trybunach byli z nami pomyśleli podobnie. Nieważne jak jest. Nie poddajemy się, to nasze gdańskie motto – mówił po spotkaniu pomocnik Daniel Łukasik, który w końcu zagrał na miarę możliwości. Był solidną zaporą, na której Arka najpierw się rozbiła, a potem zatonęła.

USKRZYDLENI

Z doskonałej strony zaprezentowały się również gdańskie skrzydła. Nie oszukujmy się. Lechia potrzebuje Lukasa Haraslina jak tlenu. Zwinny, szybki, z dryblingiem. Po drugiej stronie Sławomir Peszko. Pomocnik, który nie przestaje zadziwiać. Wystarczył mu zaledwie tydzień, aby wrócić do pełni sił i być motorem napędowym większości akcji ofensywnych Lechii. 

LECHIA ODPOCZĘŁA 

Biało-zieloni zdecydowanie potrzebowali odpoczynku. Widać to gołym okiem po statystkach. Czarną robotę wykonał Simeon Sławczew, który w środku pola „tyrał” niemiłosiernie. Ze wszystkich graczy przebiegł najdłuższy dystans (12,71 km, dla porównania Damian Zbozień z Arki – 11,58 km). Lechia w pierwszej połowie sobotniego spotkania pokazała jak ogromny potencjał drzemie w tej drużynie. Wystarczyły dwa tygodnie, a Lechia pomału budzi się z zimowego snu i zaczyna grać na miarę własnych możliwości. 

ZNACHOR Z WALII

Ostatnie mecze dobitnie pokazują jak fatalną robotę w Gdańsku wykonał Adam Owen. Walijczyk spartaczył przygotowania, rozbił drużynę mentalnie, a puzzle pomału – ale sumiennie – układa Piotr Stokowiec. W gabinetach Lechii albo potrzebny jest okulista, albo człowiek znający się na piłce. Trzymanie Adama Owena na ławce trenerskiej przez tak długi czas groziło wizytą na oddziale intensywnej terapii.

DERBY W GDYNI 

Lechia już raz w tym sezonie zdobyła stadion przy Olimpijskiej. Sukces chce powtórzyć, bo lepsza okazja się nie przytrafi. – To dobry moment na ten mecz. Jesteśmy gotowi, wiemy jakim mamy podążać tropem, mówił po sobotnim meczu Patryk Lipski. – Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Jak przegrywasz w taki sposób, to trudno powiedzieć coś więcej – dodał wyraźnie rozgoryczony Adam Marciniak z Arki. 

Derby Trójmiasta w grupie spadkowej Lotto Ekstraklasy już w najbliższy piątek. Początek spotkania na stadionie miejskim w Gdyni o godz. 18:00

Wojciech Luściński

W piątek długo nie mogłem zasnąć. I pomyślałem sobie, że nie ważne co się dzieje – musisz myśleć pozytywnie. Ci ludzie, którzy na trybunach byli z nami mam nadzieję pomyśleli podobnie. Nie ważne jak jest. Nie poddajemy się.
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj