Jedziemy rowerem po drodze. Jak to robić bezpiecznie? Wyjaśnia wicemistrz olimpijski

– Mając dwie słuchawki w uszach nie słyszymy karetki albo trąbiącego samochodu. Warto jeździć z jedną – mówił w Rozmowie kontrolowanej były kolarz Zenon Jaskuła, m.in. wicemistrz olimpijski i wicemistrz świata w wyścigu drużynowym. Gdańsk jest jednym z miast w Polsce, w których infrastruktura rowerowa jest rozwinięta najbardziej. Czasem jednak nie możemy jechać ścieżką i musimy wybrać ulicę. Jak dzielić te przestrzeń z kierowcami, żeby było bezpiecznie?

Gościem Włodzimierza Machnikowskiego w Rozmowie kontrolowanej był Zenon Jaskuła, wicemistrz olimpijski i wicemistrz świata w wyścigu drużynowym; trzeci kolarz Tour de France w 1993 roku, wielokrotny mistrz Polski i ambasador akcji „Ktoś czeka na mnie w domu”.

– Można powiedzieć, że na zwykłej drodze rowerzysta jest intruzem i nie tylko samochód może go potrącić, ale też może przewrócić go podmuch wiatru – mówił gość. – Jak ktoś na rowerze jedzie 30 km/h, a tir porusza się z prędkością 100 km/h, to podmuch spowoduje nawet, że rowerzysta wpadnie pod koła. Warto wybierać drogi mniej uczęszczane. Dobrze zachować około 1 m – 1,40 m odległości od przejeżdżającego auta – dodał.

Dla zwiększenia bezpieczeństwa lepiej przemierzać dystans z jedną, a nie dwoma słuchawkami w uszach. – Kiedy ktoś jedzie rowerem, czy nawet biega i ma dwie słuchawki, nie słyszy ani karetki, ani trąbiącego samochodu. Jeżeli rowerzyści podróżują w grupie, to trzeba jeździć wężykiem, a nie obok siebie – tłumaczył Zenon Jaskuła.

27 maja w Gdyni ze Skweru Kościuszki rusza wyścig Gran Fondo. To zawody dla amatorów na dystansach – 80 km i 136 km.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj