Dał się pokierować emocjom, zachował się nieracjonalnie i zniszczył krzesełko na stadionie. Tu mogłaby skończyć się opowieść. Jednak nie tym razem. Kibic, zamiast po meczu iść do domu i udawać, że nic złego nie zrobił, postanowił przyznać się do winy.
Mężczyzna zgłosił się sam i chciał zapłacić za wyrządzone szkody.
– Słowa uznania dla kibica z klasą, który po zablokowanym strzale w meczu z Koroną zniszczył krzesełko. Zgłosił się sam z propozycją pokrycia kosztów. Dziś osobiście podziękowali mu za postawę godną naśladowania Marek Łucyk Dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu oraz Marcus da Silva – czytamy na oficjalnym Twitterze Arki Gdynia.
Słowa uznania dla kibica z klasą, który po zablokowanym strzale w meczu z Koroną zniszczył krzesełko. Zgłosił się sam z propozycją pokrycia kosztów. Dziś osobiście podziękowali mu za postawę godną naśladowania dyrektor @GdyniaSport, pan @MarekLucyk oraz Marcus da Silva #ArkaRazem pic.twitter.com/5zcN5H8lsn
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSSA) 25 kwietnia 2018
Ta sytuacja utwierdza w przekonaniu, że nie można wszystkich kibiców wrzucać „do jednego worka”. Oby każdy postępował tak, jak ten Arkowiec.
mk