Mały Jaś z Tczewa urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Nie widzi i nie słyszy. Dopiero uczy się samodzielnie oddychać. Szansą dla chłopca jest operacja w Hiszpanii. Potrzeba na nią około dwóch milionów złotych. To cud, że przyszedł na świat. Kiedy się rodził, lekarze robili, co mogli, by go uratować. – Na szczęście udało się, choć nie tak miało to wyglądać – wspomina Agnieszka Połomska, mama małego Jasia. Dla niej oraz dla jej narzeczonego Jaś był długo wyczekiwanym dzieckiem. – Kiedy udało mi się zajść w ciążę, wykryto u mnie raka szyjki macicy. Lekarze zapewniali, że mimo to, dziecko rozwija się prawidłowo. Zdiagnozowali u niego jedynie wadę serca. Ze względu na swój stan, miałam urodzić synka przez cesarskie cięcie w siódmym miesiącu ciąży – opowiada pani Agnieszka.
Dziecko przyszło na świat miesiąc wcześniej niż planowano. Jaś urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wadą mózgowia i ciężką dysplazją oskrzelowo-płucną. Stwierdzono u niego zespół Arnolda-Chiariego. Na skutek ucisku, do mózgu dziecka nie dochodzą prawidłowo sygnały nerwowe z narządów. Oprócz tego, że chłopiec nie widzi i nie słyszy, nie może się też poruszać. Od urodzenia jest podłączony do respiratora. Lekarze dopiero uczą go samodzielnego oddechu.
W DOMU CZEKA RODZEŃSTWO
– Czasem Jaś oddycha sam nawet przez sześć godzin, a innym razem nie wytrzymuje pół godziny – mówi pani Agnieszka, która codziennie dojeżdża do szpitala w Gdańsku, by zobaczyć swojego synka. – Dopiero od miesiąca jego stan jest na tyle dobry, że mogę wziąć go na ręce – dodaje. W domu od ponad pół roku na Jasia czekają jego ubranka i zabawki. Czeka też starsze rodzeństwo – Ola i Kacper.
POTRZEBNE SĄ 2 MILIONY ZŁOTYCH
Szansą dla małego Jasia jest skomplikowana operacja w Barcelonie. Potrzeba na to blisko dwóch milionów złotych To koszt nie tylko samego zabiegu, ale i dojazdu, pobytu w Hiszpanii, a także opieki medycznej i późniejszej rehabilitacji chłopca. Rodzice Jasia zdają sobie sprawę z tego, że bez operacji ich dziecko nie będzie mogło w przyszłości samodzielnie funkcjonować.
JAK POMÓC?
W pomoc chłopcu zaangażowały się już setki mieszkańców Tczewa. Organizowane są charytatywne koncerty i aukcje internetowe. – Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie. To jednak wciąż za mało – mówi pani Agnieszka, mama małego Jasia.
Jaś jest pod opieką fundacji Rycerze i Księżniczki. Zbiórka środków na kosztowną operację trwa na stronie internetowej fundacji >>> TUTAJ.
O tym, co dzieje się z Jasiem i w jaki sposób można mu pomóc, rodzice chłopca informują na bieżąco na Facebooku.