Żużlowcy Zdunek Wybrzeża przegrali kolejne spotkanie na własnym torze i ich sytuacja jest coraz gorsza. Awans, o którym głośno mówiło się przed sezonem, za chwilę może okazać się jedynie przykrym wspomnieniem. Nerwy puszczają nie tylko zawodnikom, ale również prezesowi żużlowców, który po meczu nie szczędził gorzkich słów. Przegrana z drużyną z Dauvgapils w kontekście walki o awans do ekstraligi jest niedopuszczalne. Do Gdańska przyjechała drużyna, która nad morzem nie wygrała ani razu w historii. W niedzielę się udało. Podopieczni Kokina pokazali agresywny speedway, który się zresztą opłacił. Łotysze byli także lepiej spasowani z torem, a nawet gdy tracili osiem punktów do gdańszczan, zdołali wyciągnąć wnioski.

ZDUNEK NIE WYTRZYMAŁ

Po przegranym spotkaniu gorzkich słów nie szczędził prezes żużlowców Tadeusz Zdunek. – Mieliśmy pewne cele przed sezonem. Jeżeli dalej żużlowcy będą prezentowali się tak jak przeciwko Łotyszom, po sezonie zrezygnuje z bycia prezesem klubu. Wówczas ze sponsorowania drużyny wycofa się także moja firma. Kiedyś rozmawiałem z prezesem Lotosu, który powiedział, że nie będzie sponsorował słabej, przegrywającej drużyny. Moja firma także nie może sobie na to pozwolić, grzmiał po meczu Zdunek. – Dlaczego przed meczem nie było żadnych treningów? Zawodnicy mają wszystko. Wypłaty są na czas, nasi juniorzy mają świetny sprzęt. Jest fantastyczna publika, podsumował Zdunek.

KĘDZIORA ODPOWIADA

Po meczu zawodnicy głośno mówili o kiepskich warunkach na gdańskim torze. – Tor rozsypał się już po kilku wyścigach. Na każdym kroku była niespodzianka. Tak nie da się jeździć, powiedział jeden z zawodników.

Spokojny jest za to trener. – Zawodnicy zawsze narzekają na tor. Gdy wygrywali dzisiaj 5:1 to jakoś nie słyszałem narzekań. Nie można się teraz załamywać i obwiniać nawzajem. Jesteśmy drużyną i musimy dołożyć zwycięstwo na wyjeździe żeby wszystko wróciło do normy, mówił Lech Kędziora.

Teraz zawodników Zdunek Wybrzeża czeka spotkanie wyjazdowe przeciwko Startowi Gniezno.