Piłkarze Lechii mają za sobą fatalny sezon. Drużynę czeka przebudowa. Biało-zieloni sprowadzą bramkarza, szukają napastnika i skrzydłowych. O planach na przyszły rok Włodzimierzowi Machnikowskiemu opowiedział prezes klubu, Adam Mandziara. Jakie są korzyści dla Lechii z ponownego powołania drugiej drużyny?
Przede wszystkim będziemy mieli zespół, który regularnie będzie grał w IV lidze. Druga korzyść to fakt, że juniorzy, którzy nie mogą grać na najwyższym poziomie juniorskim, będą mogli w niej pokazywać swoje możliwości.
Kto będzie grał w tej drużynie?
Wszystko jest jeszcze otwarte. Tymi sprawami zajmują się Sławomir Wojciechowski i Jarosław Bieniuk i pytania należy kierować do nich.
A kto grać będzie w pierwszej drużynie? Ilu zawodników pozostanie z drużyną i ilu wzmocnień możemy się spodziewać?
Mamy kadrę około 25 zawodników, w tym 2-3 kontuzjowanych. Wzmocnimy ją maksymalnie trzema, czterema transferami tak, żeby docelowo miała 26 piłkarzy. Przekaz trenera jest taki, że każdy zawodnik 12 czerwca ma być gotowy do treningu. Jeśli ktoś tego zadania nie spełni, to będzie miał z tego powodu problemy.
A z perspektywy poprzedniego sezonu, kto spełnił Pana oczekiwania?
Nie można powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni i że ktoś grał lepiej. Ogólnie mamy za sobą słaby sezon. Trzeba zapomnieć i iść do przodu.
Najsłabiej było na jakich pozycjach? Gdzie szukacie wzmocnień?
Szukamy drugiego bramkarza, konkurencji dla Kuciaka. Potrzebujemy też napastnika, który zabezpieczy parę bramek, jak wcześniej Marco Paixao. Lewa i prawa strona ofensywy też powinna zostać wzmocniona.
Z perspektywy finansów Lechia zajęła trzecie miejsce w rozgrywkach. Z tego jest Pan zadowolony? Chociaż oczywiście były zaległości i długi, o których Pan mówił.
Długi aktualnie mamy tylko względem właściciela. Możemy z tym spokojnie żyć. Cały czas istnieje opcja powiększenia kapitału, ale to osobny temat. Jeśli chodzi o trzecie miejsce w Deloitte, to pokazuje ono, że sytuacja nie jest tak zła, jak mówi o tym wiele osób. Jeszcze cztery lata temu wyglądało to zupełnie inaczej – dochody wynosiły dwadzieścia pięć milionów. Teraz mamy czterdzieści pięć.
Z drużyny odeszło kilku piłkarzy o znaczących kontraktach. Czy to znaczy, że te pieniądze zostały „uwolnione” i dzięki temu macie większe pole manewru?
Dokładnie tak.
W perspektywie nowego sezonu Lechia ma być bardziej polska, bardziej biało-zielona?
Ma lepiej grać, niż w poprzednim sezonie.
Będzie Pan stawiał konkretne zadania? Czy będzie to minimum piąte miejsce w perspektywie odmłodzenia drużyny?
W tym roku musimy trochę odczekać i zobaczyć, jak będą wyglądały przygotowania. Później, razem z trenerem, będziemy określać zadania.
Na ostatnim spotkaniu kibice bardzo nieparlamentarnie Pana pożegnali. Czy z tego coś wynika?
Każdy o coś walczy. Jesteśmy otwarci dla kibiców, na każde rozmowy z kibicami.
A czy wy już wiecie, dlaczego Lechia rozegrała tak słaby sezon? Dokonaliście analizy?
Analizy jeszcze musimy przeprowadzić, ale jest kilka błędów. Transfery, przygotowanie zawodników, ale myślę, że trener Stokowiec poradzi sobie z nimi.
Patrząc na ostatnie mecze drużyny trenera Stokowca, jest Pan zadowolony z jego pracy?
Najważniejsze, że cel został zrealizowany. Lechia Gdańsk zagra w przyszłym roku w ekstraklasie. Trener Stokowiec włożył w to mnóstwo pracy. Myślę, że mamy teraz bazę pod przygotowania na następny sezon.
Co się Panu marzy w przyszłym sezonie?
Jedyne czego bym nie chciał, to walka o utrzymanie i te wszystkie negatywne emocje. To kosztuje parę lat życia.