Tczew wszystkich nas zachwycił… i przeraził jednocześnie. Między innymi przez dziwne obyczaje tczewian i ich zamiłowanie do wody, którego my nie rozumiemy, ale do tego wrócimy później. Dzień trzeci już prawie za nami. Zacumowaliśmy w Błotniku i tu zostaniemy do jutra. A wieczorem czeka nas wizyta na prawdziwym żuławskim weselu.
Od bosmana w Białej Górze dostaliśmy pamiątkowe koszulki Pętli Żuławskiej. Nie mogliśmy więc odmówić sobie tej chwili próżności – fota musi być! Liczyliśmy też na to, że ten mały podarunek od prawdziwego wilka morskiego przyniesie nam dużo szczęścia i z łatwością poradzimy sobie ze śluzą-gigantem, czyli zadaniem, o którym była mowa wcześniej.
Fot. Radio Gdańsk
Ruszyliśmy więc w kierunku naszego przeznaczenia. Musieliśmy stanąć ze strachem twarzą w twarz, bo, nie ukrywając, mieliśmy pewne obawy po wcześniejszym niepowodzeniu.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Gdy wrota się zatrzasnęły, serce stanęło nam w gardle. Ogarnęły nas mobilizacja, skupienie i dyscyplina, jakich na tej łajbie jeszcze do tej pory nie było. Nie byliśmy pewni, co się zaraz wydarzy.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
JAK PO MAŚLE
Przemek tak się wczuł w swoją rolę, zarzucając cumy, że końcem liny w policzek oberwała Basia (TO ZDJĘCIE NIE JEST POZOWANE, DAJĘ SŁOWO!).
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Okazało się jednak, że tym razem, poza małym „uszkodzeniem” Basi, wszystko udało nam się perfekcyjnie, houseboat nie „tańczył” i mogliśmy spokojnie czekać oraz obserwować, a także fotografować to, co przed nami. A przed nami… Miś i jego załoga, czyli ludzie, którzy od samego początku śledzą nasze przygody na Pętli Żuławskiej i podążają naszym śladem. Tym razem, o ironio, krok przed nami.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
A jak się pobiera opłatę za przepłynięcie przez śluzę, skoro załogantów od pracownika śluzy dzieli tak duża odległość? Ano tak, z pomocą puszki na sznurku!
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Poradziliśmy sobie tak dobrze, że na naszych twarzach pojawił się szeroki uśmiech, a oczy błyszczały z dumy. Nie ma co ukrywać radości. Po porażce zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. A na zdjęciu Aniołki Andriego 🙂
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
WISŁO, NADCHODZIMY
Jak to mówiła Basia, brama do śluzy od drugiej strony wygląda jak „wejście do Mordoru”, cokolwiek miała na myśli. Nam się bardzo podobało, a to, co za tą bramą na nas czekało, zapiera dech w piersiach i zdjęcia majestatu, siły i wielkości Wisły w żadnym stopniu nie oddają.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Kasia w podobnej pozycji spędziła dobre pół godziny. Wpatrywała się w wodę jak zahipnotyzowana i prawdopodobnie marzyła w tym momencie o byciu syreną.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
ZARAZ ZA NAMI
Niedaleko dzielnie płynęła załoga Misia, o której była mowa wcześniej. Gdy zacumowaliśmy w Tczewie udało nam się z nimi porozmawiać…
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
… a nawet namówić ich do pozowania w naszych radiowych koszulkach. Pięknie się prezentują, prawda?
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
PODRÓŻ PO JEGO MIEŚCIE
W Tczewie wkrótce będzie urwany most. Między innymi o tym Wojtek rozmawiał z Łukaszem Brządkowskim z Dawnego Tczewa oraz z Piotrem Kończewskim z Lokalnej Organizacji Turystycznej KOCIEWIE. A poniżej zdjęcie, jak Andrzej robi im zdjęcie.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Zaraz po rozmowie ruszyliśmy zwiedzać Tczew, w którym, swoją drogą, mieszka Wojtek, więc mieliśmy swojego prywatnego, lokalnego przewodnika.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
PŁYWAJĄ, LATAJĄ, CHODZĄ…
Mieszkańcy Tczewa bardzo lubią wodę. Mnóstwo ludzi spaceruje nadbrzeżem. Widzieliśmy plażowiczów, wędkarzy i kitesurferów, których z minuty na minutę pojawiało się coraz więcej.
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Płynąc sobie beztrosko, podziwiając krajobrazy, most i panoramę miasta z poziomu wody, naszą uwagę przykuło coś niespotykanego…
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Na początku wydawało nam się, że to jakaś boja. Później wszyscy prawie umarliśmy ze strachu sądząc, że ktoś się topi. Gdy podpłynęliśmy bliżej okazało się, że jakiś mężczyzna po prostu, najnormalniej w świecie… chodzi sobie po środku Wisły!
Fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
Gdy byliśmy już wystarczająco blisko, pan śmiałek nawet zapozował nam do zdjęć i pomachał.
WISŁA POKONAŁA KASIĘ
Jak się okazało, stąpający po wodzie mężczyzna, to nie był szczyt naszych wrażeń tego dnia. Gdy zbliżaliśmy się do portu w Błotniku, Wisła robiła się coraz bardziej niespokojna. Bujało tak bardzo, że przez wielkie fale Basia musiała włączyć wycieraczki. Doszło do tego, że Kasi zrobiło się gorzej i musiała przerwać pracę, by wyjść się przewietrzyć. To, jak bardzo bujało, widać na filmie.
Film Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka
– Łabędzie, czaple, kaczki i pawie na Wiśle – skwitował na zakończenie dnia nasz mistrz riposty, Andrzej.
Martyna Kasprzycka