Według najnowszych badań Eurostatu stopa bezrobocia w Polsce wynosi 3,8 proc. Zdaniem Głównego Urzędu Statystycznego ten wskaźnik wynosi 6,3 proc. Europejski Urząd Statystyczny jest bardziej rygorystyczny i w swoich statystykach uwzględnia szarą strefę. Czy grozi nam deficyt pracowników, który zahamuje gospodarkę? Jaką rolę spełniają obcokrajowcy na polskim rynku pracy? Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji Ludzie i pieniądze byli Marek Lewandowski – rzecznik Solidarności i Dorota Sobieniecka-Kańska, Dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu.
Do problemu braku pracowników odniosła się najpierw Dorota Sobieniecka-Kańska. – To wszystko chyba zależy od branży. Są takie przemysły, które odczuwają brak pracowników już od dawna, np. branża okrętowa, która jest nam bliska i powinna napędzać naszą gospodarkę. To samo dotyczy usług, ale również rolnictwa. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że dzisiaj mamy absolutną katastrofę klimatyczną, jesteśmy w innej rzeczywistości klimatycznej. Za chwilę grozi nam, że pola truskawek nie będą oporządzone. Bardzo ważne jest dla nas, żeby były ułatwione możliwości zatrudniania cudzoziemców. Ciągle jeszcze dla obywateli Ukrainy jesteśmy krajem atrakcyjnym, ze względu na geopolityczną sytuację i bliskość kulturową. Proszę zwrócić na to uwagę, że w sektorze usług nie ma miejsca, gdzie nie spotkamy tego miękkiego, wschodniego akcentu, ale to samo dotyczy przedstawicieli Białorusi. Chciałam powiedzieć, że Czechy i Słowacja już wyciągają rękę po Ukraińców – komentowała dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu.
– Oczekiwania co do Ukraińców już są dużo szersze. Problem leży w produktywności, która jest w Polsce dużo, dużo za niska. Jeżeli zestawimy produktywność niemiecką, francuską czy w innych krajach dojrzałych gospodarczo, to się okażę, że u nas pracowników nie brakuje. Oni są po prostu źle wykorzystywani, ich praca jest marnotrawiona, źle zorganizowana, źle obudowana technologicznie. Tutaj należy zrobić radykalną zmianę, ta sytuacja na rynku, dochodzące prawie do zera bezrobocie. To jest ta sytuacja, która musi w końcu wymusić zmianę jakościową w polskiej gospodarce – kontrargumentował Marek Lewandowski.