Działacze Sopot Tenis Klubu apelują do miasta: „Zróbcie coś albo stracimy korty na zawsze”

„Albo miasto coś zrobi, albo na zawsze stracimy korty”. Działacze Sopot Tenis Klubu zaapelowali do radnych i prezydenta Sopotu o pomoc w sprawie ratowania obiektów przy ulicy Tenisowej. O sopockich kortach znowu zrobiło się głośno w ubiegły weekend. W nocy z soboty na niedzielę do obiektów – według relacji działaczy STK – siłą wtargnęli członkowie wcześniejszego, pozostającego w upadłości Sopockiego Klubu Tenisowego. W tej sprawie interweniowała policja. Podczas poniedziałkowej sesji do radnych i prezydenta Jacka Karnowskiego zwrócił się kierownik STK Wiesław Pedrycz z apelem o ratowanie kortów i pozostawienie ich w rękach miasta.

 
„SYTUACJA NIEDOPUSZCZALNA”

– Mamy sytuację absolutnie niedopuszczalną, dotyczącą łamania prawa. Moment jest szczególny – albo miasto zrobi cokolwiek, żeby własność została przywrócona, albo stracimy te korty na zawsze. Nie sądzę, żeby prezydent mógł dłużej nie wydawać wypisu z rejestru gruntów. Jeśli wyda – co niestety będzie musiał zrobić – w tym momencie syndyk wpisze się do ksiąg wieczystych i miasto bezpowrotnie straci te tereny. Konkretnie – będzie miał obowiązek wystawić je na sprzedaż. Moja prośba jest taka – aby wszyscy radni zrobili wszystko, co możliwe, aby te korty wróciły do miasta – mówił kierownik STK.

Wiesław Pedrycz odniósł się też do materiału na temat kortów prezentowanym przez lokalną telewizję, dementując tym samym informacje mówiące o tym, że obiekty są w złym stanie.

 

SPRAWA ŁĄCZY RADNYCH

Sprawa kortów łączy radnych, którzy popierają pozostawienie ich w rękach miasta. W tej sprawie odczytali rezolucję.

– Sprawa kortów jest trudna i tak naprawdę ciężko powiedzieć, jak postąpić – przyznaje radny PiS Piotr Meler. Dodaje jednak, że prezydent Karnowski „pewnymi zaniedbaniami sam nawarzył tego piwa”.  – Uważam, że na dzisiaj trzeba szukać wszelkich, prawnych możliwości, by teren kortów zostawić we władaniu miasta i to jest to, na czym pan prezydent musi się teraz skupić. Ma narzędzia, ma środki finansowe, może zatrudnić kancelarię. Teraz jest czas na to, by zaprezentować ścieżkę wyjścia z tego impasu, by teren kortów pozostał własnością miasta i mieszkańców – dodał.

Sytuację skomentowała też Joanna Maciejewska – żona prezesa Sopockiego Klubu Tenisowego, członkini SKT. – Na dzisiejszej sesji pod adresem członków Sopockiego Klubu Tenisowego padło bardzo wiele pomówień, stek kłamstw. Działamy zgodnie z prawem, zajmujemy teraz obiekt zgodnie z prawem i mamy na to wyrok sądu. Prezydent w dalszym ciągu kłamie i nie wydaje dokumentów które są potrzebne do wpisania nas do ksiąg wieczystych. Pod adresem mojego męża padły oskarżenia i kalumnie w stylu „gangster”. Oskarżono mnie również o dewastację obiektu, na którym prowadziłam działalność – jest to kłamstwo. Mamy dowody i zdjęcia na to, jak wyglądało to miejsce, kiedy w 2015 roku musieliśmy opuścić obiekt – niezgodnie zresztą z prawem – mówiła Radiu Gdańsk.

Działalność sportową na terenie kortów prowadzi w tej chwili Sopot Tenis Klub. W związku z ostatnimi wydarzeniami obiekty zostały zamknięte, a zaplanowane imprezy odwołane. W poniedziałek popołudniu odbyła się manifestacja w obronie kortów. Wzięło w niej udział około 40 osób.

Aleksandra Nietopiel/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj