Prawo i Sprawiedliwość domaga się rozwiązania umowy z Saur Neptun Gdańsk. Zdaniem Kacpra Płażyńskiego, miasto zaoszczędziłoby na tym 11,5 miliona złotych rocznie. Kandydat PiS na prezydenta Gdańska przyjrzał się kontraktowi, jaki miasto zawarło z SNG. – Jest zapis, że SNG nie może osiągnąć mniejszego zysku niż 8 procent swojego kapitału akcyjnego. Wymarzona sytuacja dla każdego przedsiębiorcy, gdy zawierając umowę z jakimkolwiek podmiotem, w tym wypadku z miastem, ta umowa na samym początku stwierdza, że przedsiębiorca nie tylko nie może ponieść straty, on musi osiągnąć zysk, bez względu na wszystko i to na odpowiednim poziomie. Szokujący w tej umowie jest też fakt, że jest możliwość rozwiązania umowy z SNG, w związku z awarią przepompowni. Artykuł 39, ustęp 3, tej umowy mówi, że miasto Gdańsk ma możliwość rozwiązania umowy z Saur Neptun Gdańsk w przypadku naruszeń istotnych postanowień kontraktu z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem. Jeżeli ta awaria nie była istotnym naruszeniem warunków tej umowy, to ja nie nazywam się Kacper Płażyński. Przypomnę, że większość zysków z funkcjonowania tej formy trafia za granicę. Uważam to za skandal, że miasto oddaje strategiczną infrastrukturę w zagraniczne ręce – mówi Kacper Płażyński.
ZAMIAST SNG – MIEJSKA SPÓŁKA?
Zdaniem Kacpra Płażyńskiego, wszystkie obowiązki SNG może przejąć miejska spółka – Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna.
– Mówiliśmy już o tym od dawna. Nie mamy tu do czynienia z wolnością obrotu gospodarczego. SNG jest monopolistą i ma zagwarantowany w umowie określony pułap zysków. Druga kwestia to jawność życia publicznego. Prezydent Paweł Adamowicz zapowiadał, że wszystkie istotne umowy, które zawiera miasto, będą jawne. Tymczasem my umowę wraz z aneksami dostaliśmy ocenzurowaną. To kpina. Zrobimy wszystko, by konsekwencje z tej katastrofy ekologicznej zostały wyciągnięte, a osoby za nią odpowiedzialne poniosły karę – mówi radny PiS Grzegorz Strzelczyk.
– Wszystkie aneksy umowy z SNG są zamazane czarnym paskiem. Nie mamy więc żadnej wiedzy, do czego zobowiązane jest SNG i w jaki sposób nalicza się kary. A kara za ostatnią awarię jest kuriozalna. To de facto jeden grosz do jednego litra ścieków, czyli kwota symboliczna – dodaje przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Kazimierz Koralewski.
W związku z awarią w przepompowni na Ołowiance, do Motławy trafiło około sto milionów litrów ścieków. Gdańsk nałożył karę na spółkę w wysokości 322,5 tysiąca złotych, za „nieprawidłową realizację umowy”.
WICEPREZYDENT GRZELAK: POKAZ IGNORANCJI
– Zarzuty Kacpra Płażyńskiego w sprawie Saur Neptun Gdańsk to pokaz ignorancji – odpowiada wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak.
– Prawnik, który nie potrafi czytać umowy. Powołuje się na konkretne zapisy, ale nie czyta ich ze zrozumieniem. Przedstawił informację o zysku, który jest przewidziany w ramach kontraktu i mówi, że to zysk minimalny. Otóż zapis, który pojawia się w kontrakcie, związany jest z zyskiem maksymalnym, który spółka może pozyskać. A jeżeli ma większy zysk, to będzie on odliczany w kolejnych latach. Oczywiście nie wiemy, jaką wersją umowy posługuje się pan Kacper Płażyński. Dokument pozyskał prawdopodobnie w sposób nielegalny. Przeanalizujemy z prawnikami, czy nie powinniśmy tego zgłosić do prokuratury – mówi w rozmowie z naszą reporterką.
Wiceprezydent zwrócił też uwagę, że miasto nie ma podstaw, żeby zerwać umowę z Saur Neptun Gdańsk. – Nałożyliśmy na SNG karę, bo niewłaściwie wykonywana była umowa. Oczywiście nie dotyczy to ewentualnych szkód dla środowiska. Tutaj kary mogą nałożyć inne instytucje. Natomiast miasto mogłoby rozwiązać umowę, jeśli spółka – jak mówi zapis – uporczywie nie wykonywałaby swoich obowiązków. SNG robiło wszystko, by awarię zakończyć i świadczyć usługi dla mieszkańców. To nie było uporczywe nieświadczenie usług – mówi Piotr Grzelak.
Joanna Stankiewicz/mich