Wolontariusze, podopieczni i goście świętowali jubileusz na uroczystym pikniku. Podopieczni „Domu na Skraju” i osoby związane z placówką zgodnie podkreślają, że to wyjątkowe miejsce.
Podstawowym zadaniem, jakie pełni, jest pomoc dzieciom w odrabianiu lekcji, opiece i organizacji czasu. Dzieci same przyznają, że traktują placówkę jak prawdziwy dom. – Tutaj jest super, lubię tu przychodzić. Najbardziej super są soboty, kiedy możemy pójść na basen – zdradza Paweł. Kinga dodaje, że lubi bardzo spędzać tam czas także ze względu na wychowawców.
JAK JEDNA WIELKA RODZINA
– Z „Domem” jestem związana od 11 lat. Moim głównym zadaniem jest pomoc dzieciakom w odrabianiu lekcji. Przez długi czas prowadziłam też zajęcia plastyczne. Dlaczego to robię? Ponieważ lubię tu być. Uwielbiam pracę z dziećmi. Ludzie, którzy tworzą to miejsce są fantastyczni, a my czujemy się jak jedna wielka rodzina. Każdy coś tutaj wnosi, na przykład swoje pasje. Ale też wynosimy stąd coś dla siebie – czujemy się akceptowani – mówi Aleksandra Dąbrowska, wolontariuszka, która do Nowego Portu dojeżdża ze Złotej Karczmy.
TUTAJ SCHODZĄ MASKI
O wyjątkowej atmosferze placówki mówi też prezes Stowarzyszenia „Dom na Skraju”, Dorota Nasieniewska. – To miejsce, w którym schodzą maski. Mamy je w pracy, w domu, w różnych sytuacjach. Tutaj tych masek nie ma. To, że wolontariusze nie mają tych masek przyciąga innych – mówi.
To, na czym w tej chwili skupia się Stowarzyszenie „Dom na Skraju”, to zebranie środków na remont placówki przy Strajku Dokerów 31. Projekt budowlany już jest, pozwolenia na budowę też. Ale pieniędzy brak. Koszt prac szacowany jest na blisko milion złotych.
Z okazji jubileuszu ćwierćwiecza istnienia placówki w sobotę odbył się piknik. Były przemówienia, wspomnienia i przedstawienie. Uczestnicy zajadali się smakołykami przygotowanymi przez mieszkańców związanych z „Domem na Skraju”.
Aleksandra Nietopiel/mich