Budżetówka domaga się podwyżek. ”Może będziemy musieli wyjść na ulice”

Solidarność domaga się podwyżek m.in. dla urzędników. System płac w tzw. budżetówce nie zmienił się od dekady. O tej sytuacji rozmawiali goście audycji Ludzie i pieniądze. Gośćmi Artura Kiełbasińskiego w audycji byli: Anna Fibak, Polskie Stowarzyszenie Kobiet Biznesu, Joanna Bojarska-Buchcic z HR Solutions oraz Mateusz Szymański – Solidarność. 

– Kiedyś budżetówka była symbolem dobrej pracy. Dziś jest synonimem niedostatku – mówił Artur Kiełbasiński. Nasuwa się jednak pytanie, czy 400 zł podwyżki sprawi, że samorządy będą konkurencyjne dla biznesu?

– W dużych miastach taka podwyżka nie będzie konkurencyjną stawką. W mniej rozwiniętych regionach już będzie – mówił Szymański. – Państwo bardzo chce być aktywne w biznesie, ale nie ma kim tego realizować. Ministrowie mogą proponować kolejne programy, piękne hasła, ale potem ktoś musi to wykonać. Mimo większej liczby zadań, ci pracownicy nie dostają wyższych wynagrodzeń. Realnie płaca staje się coraz niższa – tłumaczył przedstawiciel Solidarności. – Domagamy się wzrostu płac w sferze budżetowej, wzrostu płacy minimalnej, ale i odmrożenia funduszu świadczeń socjalnych. Jeśli to nie zostanie zrealizowane, być może będziemy musieli wyjść na ulice – dodał Mateusz Szymański.

– Uważam, że reforma powinna być od środka. Nie mam żadnego problemu, żeby te płace podnieść. Jednak patrząc po urzędach, widzimy skostniałe struktury, gdzie bezpieczeństwo pracy jest duże, ale efektywność pozostawia wiele do życzenia. Zanim podniesiemy płace, przyjrzyjmy się tej efektywności – mówiła Joanna Bojarska-Buchcic.

– Nie ma pożytku ze źle opłacanego, sfrustrowanego urzędnika –  podsumowała Anna Fibak. Od tylu lat te płace są zamrożone, a ich wartość realna na rynku spada. Nie mam wątpliwości, że te wynagrodzenia powinny rosnąć tak, jak rośnie gospodarka – dodała Fibak.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj