Przewodnik Kulinarny RG: Wakacyjny smak Pucka, czyli restauracja Śpiące Zegary

Sezon letni to bardzo specyficzny okres dla całego rynku gastronomicznego, szczególnie w miejscowościach nadmorskich. Tłumy turystów zjeżdżają nad morze, aby odpocząć po całorocznych trudach w pracy. Wiele osób myśli o spróbowaniu ryby. My też wyruszyliśmy nieco na północ od Trójmiasta, by przekonać się, czy faktycznie im bliżej morza, tym lepsza ryba. ZEGARY, ZEGARY I JESZCZE RAZ ZEGARY

W czwartkowe popołudnie udaliśmy się do położonego około 30 km od Gdyni Pucka. Miejscowość jest mocno nakierowana na turystów, czego dowodem był spacer w okolicy plaży. Masa kąpiących się ludzi, dmuchane zamki, gofry, lody, świderki.

Obawialiśmy się, że ciężko może być znaleźć dobre miejsce do skosztowania ryby. Byliśmy w błędzie. W najbliższej okolicy rynku, konkretnie na ulicy Morskiej, znajduje się dosyć charakterystyczna kamienica, w której cały parter pomalowany jest na zielono. Trzeba przyznać, że przyciąga uwagę. Również nazwa tego miejsca jest dosyć ciekawa, a zarazem chwytliwa – „Śpiące Zegary”. Wiele osób wchodzi tam już z samej ciekawości i zazwyczaj zostaje.

Prócz małego ogródka na tyłach kamienicy, znajdziemy w środku dużą salę z jasnoszarymi ścianami oraz białymi wykończeniami. Trzeba przyznać że wygląda bardzo przytulnie. Na ścianach znajdziemy całą kolekcję zegarów. Całe szczęście, nie są „na chodzie”, bo raczej nie można by było uznać tego miejsca za ciche i kameralne. Znajdziemy tutaj zarówno zwykłe zegary, jak i takie, których zupełnie się nie spodziewamy, np. na patelni. Całość dopełniają czarne krzesła oraz stoły. W centralnej części restauracji ujrzeć można bardzo ciekawy dodatek. Pod przejściem między salami wisi kilka „buteleczek” ze specjalnie wyciętymi otworami, a w ich środku są ziarenka kawy. Bardzo estetyczny i praktyczny sposób odświeżenia powietrza.

PROSTOTA, ALE I DUŻY WYBÓR

W menu znajdziemy wiele pozycji, zarówno z kuchni polskiej, jak i śródziemnomorskiej. Ceny zaczynają się od 20 zł za danie obiadowe. Jak na centrum turystycznego kurortu oraz fakt, że mamy połowę lipca, można je uznać za atrakcyjne. Przyjechaliśmy specjalnie na rybę, więc od początku nakierowani byliśmy na jedną, konkretną część menu. Ostatecznie zamówiliśmy łososia z frytkami i sałatką oraz dorsza w sosie borowikowym z blanszowanymi warzywami oraz zapiekanymi ziemniaczkami. Ceny za te dania nie przekraczały 30 zł.

ZESTAWY NA WAKACYJNE DNI

Na zamówienie musieliśmy czekać około 20 minut. Bardzo pozytywnie zaskoczył nas sposób podania dań. Na dużych, eleganckich, białych talerzach otrzymaliśmy dwie całkiem solidne porcje ryby, odpowiednio udekorowane dodatkami. Frytki oraz ziemniaczki podane zostały w małych metalowych koszyczkach. Sałatka do łososia zrobiła świetne wrażenie – prócz standardowych składników, znalazł się tam również arbuz. Świetny pomysł na upalne dni. Sama ryba również była smaczna, dobrze przyprawiona, odpowiednio przypieczona, a przede wszystkim soczysta. Co do dorsza, otrzymaliśmy naprawdę spory płat ryby, serwowany na sosie borowikowym z kawałkami grzybów. Sos był nieco kwaśny za sprawą cytryny, ale trzeba przyznać że dodawało to bardzo ciekawego smaku, który tworzył idealny kontrast do ryby i warzyw. Całość dopełniły zapiekane ziemniaczki, które można było nieco bardziej przypiec.

RYBA NA OBIAD, SPACER NA DESER

Lokal jest bardzo oryginalny, zarówno pod względem wystroju, jak i dań w menu. Zrobił na nas naprawdę bardzo pozytywne wrażenie. Koneserzy ryb z pewnością nie będą zawiedzeni. Co ważne podczas wakacyjnego wyjazdu, nie wydamy w tym miejscu fortuny. Lokal jest bardzo przytulny, ale też elegancki, więc idealnie sprawdzi się również podczas różnych uroczystości rodzinnych. Jeśli więc chcecie zaskoczyć bliskich, zabierzcie ich w weekend do Pucka. Na jednodniowe, pyszne wakacje.

TommeK

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj