Faworyt jest jasny, ale łatwiej dawno nie było. Lechia czeka na triumf w Warszawie

Niemal pięć lat czeka Lechia na wyjazdowe zwycięstwo z Legią. Biało-zieloni od Warszawy odbijają się jak od ściany. Albo przegrywają, albo notują przegrane remisy, jak ten z czerwca 2016 roku, który pogrzebał nadzieje na Mistrzostwo Polski. Wygląda jednak na to, że tak dobrej okazji na wywiezienie ze stolicy trzech punktów dawno nie było. Ostatnie wyniki Lechii na stadionie przy Łazienkowskiej optymizmem napawać mogą tylko gospodarzy. 1:0 w październiku ubiegłego roku, wspomniany bezbramkowy remis, który zapewnił tytuł warszawianom, a wcześniej bolesne dla gdańszczan 0:3, czy pucharowe 1:4. To, jaka dzieli nas od ostatniego zwycięstwa Lechii w stolicy, uświadamia fakt, że kluczową bramkę zdobył wówczas Paweł Buzała, obroną dyrygował Jarosław Bieniuk, a w podstawowej jedenastce był także Daisuke Matsui czy Sebastian Małkowski.

„WOJSKOWI” ROZBICI

Te fakty nie pozostawiają złudzeń, że w Warszawie faworytem będą gospodarze. Z drugiej strony biało-zieloni powinni zadać sobie pytanie: jeżeli nie teraz, to kiedy? „Wojskowi” są w absolutnej rozsypce. Marzenia o awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów pogrzebał Spartak Trnava, a na to prezes Dariusz Mioduski zareagował typowo – zwalniając trenera. Zwolnionego Deana Klafuricia, który wcześniej był asystentem Romeo Jozaka, teraz – choć pewnie chwilowo – zastępuje inny asystent, Aleksandar Vuković. Legię już raz prowadził i wywiózł z Krakowa bezbramkowy remis z Wisłą.

SPOKÓJ W GDAŃSKU

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Gdańsku. Lechia w porównaniu do Legii wygląda jak ostoja spokoju i stabilizacji. Piotr Stokowiec układa drużynę po swojemu i mało brakowało, a miałby na koncie 6 punktów w dwóch meczach, do czego zabrakło jedynie więcej zimnej krwi Flavio Paixao.

O bardziej sprzyjające warunki do zwycięstwa przy Łazienkowskiej może być Lechii trudno. Presji towarzyszącej końcówce sezonu nie ma, rywal jest rozbity, a gdańszczanie całkiem nieźle poukładani. Czy tę szansę wykorzystają? Przekonamy się w sobotę, późnym wieczorem. Początek spotkania o 20:30.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj