Wielkie wyprzedaże i jeszcze większy bałagan. Sprzedawcy na to pozwalają, bo… „klient nasz pan”

Zbliża się koniec wielkich wyprzedaży. Tanieją artykuły domowe, sprzęt RTV i AGD, ale przede wszystkim tańsze stają się kosmetyki i ubrania. To gratka dla wielu, ale i zmora sprzedawców. Dlaczego? Klienci robią niemożliwy bałagan, a sprzedawcy nie mogą zwrócić im uwagi. Zaciskają więc zęby i… sprzątają.

Jakie są wyprzedażowe grzechy klientów? Odpowiadają pracownicy Galerii Bałtyckiej.

BEZCZELNOŚĆ I BRAK SZACUNKU

Klienci przychodzą i wychodzą, a sprzedawców zostawiają z bałaganem. Nabywców to nie obchodzi, a pracownicy czują się upokorzeni. – Klienci bardzo często robią bałagan. Sprzątamy cały czas – gdy tylko znajdziemy wolną chwilę. Jeżeli przyjdzie jedna osoba, porozrzuca bluzki na stole, to następna już nie pomyśli o tym, żeby zostawić porządek. Traktuje bałagan poprzedniego klienta jako przyzwolenie. Tu działa aspekt psychologiczny – mówi jeden ze sprzedawców.

– Niejednokrotnie miałam taką sytuację, że układałam jakieś ubrania na stole, a klienci zrzucali mi te ciuchy na ręce. To brak szacunku wobec nas, pracowników – dodaje sprzedawczyni.

Bałagany podczas wyprzedaży to standard. Klienci robią to jeszcze w taki bezczelny sposób. Przerzucają ciuchy, potrafią też na nas spojrzeć, czy widzimy, jak bałaganią. To zachowanie zdarza się tylko podczas wielkich obniżek. Nasz sklep działa tak, że my pomagamy klientom, obsługujemy ich, a jeżeli czegoś nie ma, to donosimy. Dbamy, żeby klient miał wszystko podane – wyjaśnia kolejna.

DZIKI, ZAKONNICE i CIUCHY NA LEWEJ STRONIE

– Rok temu podczas wyprzedaży nasz stół z t-shirtami wyglądał, jakby przebiegły po nim dziki. Koszulki były ładnie poukładane sekcjami i klienci nie musieli tego rozwalać. Rzeczy są czasami wrzucane za stół – tak ludzie dążą do znalezienia czegoś – wspomina pracownik galerii.

– Raz przyszły zakonnice, podeszły do bluzek i rozkopały wszystkie. Tego się nie spodziewaliśmy – dziwi się sprzedawczyni ze sklepu odzieżowego.

– Klienci robią bałagan na stołach i na wieszakach. Tego, co spadnie, nie podnoszą, a wkopują ubrania głębiej – pod ścianę. Najgorzej jest, gdy klienci biorą dużo ubrań do przymierzalni i zostawiają je w środku. Wywrócone na lewą stronę, porozrzucane na ziemi – wyjaśnia następny.

GODZINY BAŁAGANU

Sprzedawcy podkreślają, że chaos w rzeczach ma swoje godziny. – W tygodniu „burza” nadchodzi po 16:00, kiedy ludzie kończą pracę, a w weekendy nie ma odpowiedniej godziny. Bałagan robi się „sam” przez cały dzień. Spory misz-masz czeka na nas wieczorem – mówią. Jak zaznaczają, sprzątają cały czas, ale i cały czas robi się nieporządek.

PO CO „TESTOWAĆ” TESTERY?

Łupem klientów są nie tylko ubrania. Uwielbiają też grzebać w kosmetykach, ale zamiast skorzystać z testera, wolą nowe, zapakowane jeszcze kosmetyki. – Denerwuje mnie to, że ludzie widzą, że stoją testery, a otwierają produkty i, co gorsza, używają ich. Czasem się nawet zdarza, że zdzierają z kosmetyków folię. Klienci nie odkładają rzeczy na miejsce, rozstawiają kosmetyki po sklepie. Podchodzę do półki z kremami, a tam stoi żel pod prysznic. Irytujące jest też to, że klienci podchodzą do półek i widzą dużą kartkę z ceną, a i tak pytają, ile coś kosztuje, jaki jest rabat i jaka będzie cena po obniżce – denerwuje się sprzedawczyni, która pracuje drogerii.

ZWRÓCIĆ UWAGĘ

Jak twierdzą sprzedawcy, uwagi klientom zwrócić nie mogą. – Klient nasz pan, taki mamy przykaz z góry, musimy mu usługiwać. Zwracanie uwagi byłoby niegrzeczne. Niejednokrotnie chciałybyśmy to zrobić, ale nie możemy się odważyć – mówią dziewczyny z butiku.

KLIENT KLIENTOWI KLIENTEM

Klienci także nie są zadowoleni z zachowań innych. – Najbardziej denerwuje mnie to, że idę do sklepu, a nie mogę niczego wybrać, bo w tym bałaganie się nie da. Dużo jest śladów makijażu. – Stan niektórych ubrań jest nie do przyjęcia. Białe bluzki są brudne od pomarańczowego podkładu, a czarne mają ślady dezodorantu. Irytujące są matki, które pozwalają swoim dzieciom na bieganie po sklepach bez opieki. Dzieci się gubią, płaczą i krzyczą, a ja jako klient jestem rozproszona taką sytuacją – mówią.

Patrycja Oryl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj