Denerwują jednych, inspirują drugich. Takie są plusy i minusy przyjazdu turystów do Gdańska

Masa turystów zalewa miasto – nic odkrywczego Szczególnie teraz, kiedy sezon rozkręcił się na dobre. Masowe przyjazdy ludzi wpływają jednak na gdańszczan i ich codzienne życie. Dla jednych są zmorą, a inni w turystyce dostrzegają wiele plusów.


Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, jakie, według nich, wady i zalety ma przybywanie do miasta na urlop coraz większej liczby osób. Większość gdańszczan wskazała na minusy. Czy faktycznie jest tak źle?

WYSOKIE CENY

Gdańszczanie twierdzą, że podczas sezonu wzrastają ceny – w barach, restauracjach, sklepach z pamiątkami czy biżuterią, szczególnie bursztynową. – Spowodowane jest to tym, że jak turysta przyjeżdża do Gdańska, to i tak coś kupi, w końcu przyjeżdża na wakacje, chce coś zjeść, wypić, czy później nawet przywieźć bliskim jakieś pamiątki – mówili. Ponadto ceny, szczególnie w centrum, odpowiadają raczej europejskim standardom niż polskim realiom.

TŁUMY I HAŁAS

Najbardziej codzienność większości utrudniają tłumy. – Turystów jest dużo, przeszkadzają na co dzień w przedostaniu się gdzieś. Mieszkam w Głównym mieście i jest to dla mnie trudne. Ludzie poruszają się bardzo powoli, co chwilę się zatrzymują, ale taka jest ich specyfika.

– Jest strasznie. Kiedyś mieszkałam w mniejszym mieście, a tu jest wielki tłok i hałas – i to chyba największy minus. Duży ruch jest także na ulicach. Nie ma gdzie zaparkować samochodu, większość parkingów jest przepełniona.

– Ludzie cisną się jak sardynki w puszcze, wszędzie. Czy to w luksusowych restauracjach, przeróżnych barach, czy – przede wszystkim – w komunikacji miejskiej. Nawet w klubie nie ma miejsca, by potańczyć, tyle jest ludzi – komentowali mieszkańcy.

NIETYPOWE ZACHOWANIA

– Często turyści nie zachowują się w porządku, na przykład w kawiarniach. Przychodzą z chlebem ze smalcem, kupionym wcześniej na jarmarku albo, co gorsza, ze swoim piwem. Irytujące jest też to, jak panowie chodzą bez koszulki na przykład po ul. Długiej

– Wydaje mi się, że bardziej uciążliwi są zagraniczni turyści. Piją od samego rana, krzyczą, zataczają się. Pracuję w sklepie z biżuterią w Głównym Mieście i kiedyś dwie osoby usiadły na schodach przed. Podeszłam do nich, żeby zapytać, czy wszystko w porządku. Były kompletnie pijane, ale całe szczęście po krótkim czasie udało mi się ich stamtąd wyprosić.

CIEKAWI LUDZIE

Plusów gdańszczanie podali nieco mniej, ale i takie się znalazły.

– Więcej jest atrakcji. Podobają mi się przeróżne imprezy na plaży. Ogólnie bardzo lubię ludzi, jak jest ich dużo, to robi się ciekawie. Zawsze można poznać kogoś nowego, pomóc komuś w dostaniu się w jakieś miejsce. 

– Fajne jest to, że zagraniczni turyści przywożą ze sobą inną kulturę i możemy poznać coś nowego, ich obyczaje, zachowania. To działa w dwie strony. Kiedy wracają do siebie, opowiadają o naszym mieście, kulturze i często polecają innym przyjazd do nas.

NIE MA PUSTKI

– Życie nocne w sezonie jest super. Nie jest pusto na mieście. Bary, restauracje są pełne, jest tak jakby bardziej żywo i nie można się wtedy nudzić.

HANDEL ZYSKUJE

Niezaprzeczalnie plusy zauważają restauratorzy czy handlowcy. Turyści zostawiają mnóstwo pieniędzy w knajpach. Chętnie kupują lokalne produkty, pamiątki, bursztynową biżuterię. Wydaję też mnóstwo pieniędzy podczas Jarmarku Świętego Dominika. Trzeba jednak pamiętać, jak powyżej, że przebitki cenowe często są ogromne.

NAPIWKI

Turyści przyjeżdżający na wakacje do Gdańska pozwalają więcej zarobić ludziom pracującym w gastronomii. Chodzi oczywiście o napiwki. – Napiwki, które zostawiają goście w wakacje są dość wysokie. Bardziej hojni zdecydowanie są jednak turyści z zagranicy niż z naszego kraju – wymieniają plusy gdańszczanie.

 

Patrycja Oryl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj