Lepiej szybko kupić duże używane okręty czy dłużej budować mniejsze, ale nowocześniejsze? To pytanie dzieli wojskowych ekspertów w związku planowanym przez polski rząd zakupem ponad 25-letnich australijskich fregat rakietowych typu Adelaide. Mają one zasilić polską Marynarkę Wojenną. W sobotę prezydent Andrzej Duda wylatuje na Antypody, aby podpisać list intencyjny w sprawie zakupu dwóch fregat.
Według części ekspertów kupowanie używanych okrętów jest błędem. Mówi o tym m.in. kmdr rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu defence24.pl.
– Jeśli przez trzy lata nie podjęto decyzji o budowie nowych okrętów, to jestem przekonany, że te fregaty są jedynie pewnym alibi, które posłuży do tego, aby opóźnić programy modernizacyjne. Te fregaty będą tym, dzięki czemu marynarzom będzie można powiedzieć: „dostaliście to, co chcieliście, a teraz się odczepcie”. A najważniejsza jest budowa nowych okrętów w polskich stoczniach – mówi Maksymilian Dura.
SPOGLĄDAJĄC NA NATO
Komandor rezerwy profesor Andrzej Makowski z Akademii Marynarki Wojennej twierdzi z kolei, że nie można porównywać korwet, które moglibyśmy wybudować w Polsce, do większych i mających rozbudowane możliwości fregat, które kupimy.
– Z mojego doświadczenia morskiego wynika także, że korwety nie sprawdzają się w stałych NATO-wskich zespołach, w których dominują okręty większe, takie jak fregaty. A zawsze trzeba mieć na uwadze kwestie naszej przynależności do NATO i możliwości prawidłowego wypełniania zadań – mówi kmdr rez. prof. Makowski.
Zdaniem byłego wojskowego, obecnie naukowca z AMW, zakup fregat rakietowych od Australii jest dobrą decyzją.
– To dobra decyzja, z zastrzeżeniem, że równolegle należy uruchomić program budowy w Polsce nowych okrętów. Dzięki temu Adelaidy stanowiłyby rozwiązanie pomostowe. Do czasu budowy nowych jednostek Marynarka Wojenna mogłaby wykonywać swoje zadania – tłumaczy prof. Makowski.