Ponad dwieście zwierząt zginęło w pożarze w Łebieniu koło Lęborka. Z ogniem walczyło dwadzieścia jednostek straży pożarnej.
AKTUALIZACJA 19:15
Tragiczny bilans pożaru w Łebieniu koło Lęborka. W pożarze zabudowań gospodarczych zginęło ponad 500 świń
i około 20 cielaków. Straty właściciel gospodarstwa oszacował na ponad milion złotych. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną tragedii.
CZĘŚĆ ZWIERZĄT URATOWANYCH
Paliła się obora i chlewnia, z ogniem walczyło dwadzieścia zastępów straży pożarnej z całego powiatu lęborskiego.
Strażakom udało się wyprowadzić część zwierząt z płonących budynków, ale część z nich jest poparzona. Uratowano sto sześćdziesiąt zwierząt, głównie krów, byków oraz świń. Strażacy zdołali także ochronić przed ogniem zabudowania
dojarni. Wartość uratowanego mienia to ponad milion złotych.
-Właściciel oszacował, że w ogniu zginęło od 500 do 600 świń, w tym małych prosiaków i około dwudziestu cieląt. Straty związane ze zwierzętami to około sześciuset tysięcy złotych, w uszkodzonych budynkach kolejne ponad pół miliona -poinformował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku starszy kapitan Piotr Krzemiński.
Pożar ugaszono, na razie nie wiadomo co było przyczyną tragedii.
Płonęły duża chlewnia i obora. W środku było kilkaset zwierząt, głównie świnie, cielaki, byki i krowy. Na miejsce ściągnięto straż pożarną z całego powiatu lęborskiego.
Z palących się oborze i chlewni strażacy wyprowadzili kilkaset zwierząt. Fot. kpt. Piotr Krzemiński/PSP Lębork
20 ZASTĘPÓW
Z ogniem walczyło dwadzieścia zastępów straży pożarnej. Jednocześnie ratownicy starali się wyprowadzić zwierzęta z zabudowań. Najwięcej kłopotów sprawiały kilkuset kilogramowe byki, wystraszone zwierzęta utrudniały akcję ratowniczą. Niestety strażakom nie udało się uratować części inwentarza.
DUŻE STRATY
Jak podaje rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku starszy kapitan Piotr Krzemiński, od ognia i dymu zginęło kilkaset świń oraz około 20 cielaków. Część uratowanych zwierząt jest poparzona, nie wiadomo na razie dokładnie w jakim są stanie. Ocenią to weterynarze.
Przemysław Woś/mkul