Pensji większej o 400 zł brutto dla każdego pracownika, wprowadzenia dodatku stażowego, a także zwiększenia zatrudnienia domagają się związkowcy z Makro od właściciela sieci. Od 3 lat bez skutku próbują nawiązać dialog z pracodawcą. W niedziele wyjdą na ulice w Warszawie i zaprotestują.
Około 100 pracowników firmy wyjechało nad ranem w niedzielę z Gdańska wesprzeć protest. – Jedziemy, żeby zamanifestować brak podwyżek i małe zatrudnienie – jeden pracownik pracuje obecnie za pięciu. Na początku nie było w firmie tak źle. Potem doszło do zwolnień grupowych, po zwolnieniach obowiązki osób, które straciły pracę, spadły na tych, co w firmie zostali. Wzrosła liczba obowiązków, ale nie wzrosło wynagrodzenie – wylicza związkowiec Daniel Cichocki.
PROCENT PENSJI MINIMALNEJ
Postulowany przez protestujących dodatek stażowy miałby stanowić 1 procent aktualnej płacy minimalnej, być wypłacany co miesiąc za każdy przepracowany rok po okresie pięcioletniej karencji. Związkowcy dodają, że właściciel sieci chce przełożyć negocjacje na koniec roku. „Zwodząc”pracowników w kwestii obietnicy podwyżek.
WSPARCIE INNYCH ZWIĄZKOWCÓW
Wsparcie protestu, zadeklarowali związkowcy z KGHM i Biedronki. Zmobilizowali się również pracownicy 30 sklepów sieci, rozrzuconych po całej Polsce. Nie przez przypadek, pracownicy na dzień protestu wybrali niedzielę niehandlową. Dwugodzinna manifestacja odbędzie się przed główną siedzibą firmy.
Maksymilian Mróz