Policja szuka sprawców pobicia pary homoseksualistów na plaży w Gdańsku Sobieszewie. Do zajścia miało dojść w niedzielę po południu. Polak i Anglik twierdzą, że byli wyzywani, bici po twarzy i głowie, gdy, trzymając się za rękę, wychodzili z wody.
Sprawców miało być dwóch. Policja nie interweniowała od razu po zajściu, bo ratownik WOPR, który zadzwonił na komendę, po kilku minutach odwołał interwencję. – Dzień później pokrzywdzeni złożyli zawiadomienie w komisariacie w Gdyni – wyjaśnia aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z gdańskiej komendy. – Komisariat policji w Gdyni Witominie przyjął takie zawiadomienie. Te materiały trafiły do gdańskich policjantów – mówi.
„NIKT NIE POMÓGŁ”
W sieci pojawiły się informacje, że podobno policjanci powiedzieli, że dojazd radiowozu na miejsce zdarzenia miałby zająć 5 godzin. – Dyżurny, który odebrał to zgłoszenie, przekazał osobie zgłaszającej, że wysyła patrol policji w tej chwili – dodał Chrzanowski.
Policja prosi o kontakt świadków zdarzenia. Informacje można przekazywać najbliższemu komisariatowi. Na portalu społecznościowym do sprawy odniósł się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. „Wokół pełno ludzi. Nikt nie pomógł. Nawet nie chcieli zadzwonić po policję, nagle nikt nie miał telefonu. Przechodzili obojętnie dalej” – czytamy w poście.
Grzegorz Armatowski/mk