Zamiast gola zdjęcie z Mariną. Cristiano pozuje z żoną Wojciecha Szczęsnego i wciąż czeka na bramkę w Serie A

Próbował już wszystkiego: strzałów z daleka, głową, po ziemi. Włoskie trzy słupki wciąż jednak opierają się najlepszemu strzelcowi w historii Realu Madryt. Mecz z Lazio przyniósł kolejne trzy punkty, ale nie dał kibicom na Allianz Stadium radości w postaci gola Portugalczyka.


Posłuchaj audycji:

„JEST BARDZO POKORNY”

W ubiegłą sobotę Cristiano Ronaldo po raz trzeci zadebiutował w barwach Juventusu Turyn. Najpierw zrobił to rozgrywając pierwszy, towarzyski mecz. Później – ten ligowy. W ubiegły weekend zaś po raz pierwszy zagrał w Serie A przed własną publicznością. I choć w pierwszym z wspomnianych „debiutów” strzelenie sparingowej bramki zajęło mu zaledwie osiem minut, debiutancki gol w Serie A wciąż figuruje u Portugalczyka na liście zadań do wykonania.

– Wszyscy czekają na jego gola, ale mnie cieszy to, jak się adaptuje. Jest bardzo pokorny – mówił po meczu z Lazio Massimiliano Allegri. – Jest inteligentny, rozumie, że Serie A różni się od ligi hiszpańskiej – podkreślał trener. Na dzień dzisiejszy różnica pomiędzy La Liga a Serie A dla Cristiano wydaje się być jedna: w tej pierwszej strzelił 451 goli, w drugiej zaś – zero.

JEDENAŚCIE STRZAŁÓW, ŻADEN W SIATCE

Nie można odmówić mu, że próbuje. Przeciw Lazio strzelał na bramkę czterokrotnie – trzy strzały były celne, rzut wolny zakończył poprzeczką. Zaliczył nawet asystę, przy drugiej, ustalającej wynik meczu bramce Mario Mandżukicia, choć w zamyśle miał to być raczej gol Portugalczyka.

Łącznie w Serie A Cristiano oddał 11 strzałów na bramkę, w tym 7 celnych. W gola wciąż nie zamienił ani jednego. Jeśli sprawdzić miałoby się powiedzenie „do trzech razy sztuka”, trzecia szansa Cristiano na pierwsze trafienie we Włoszech będzie miała miejsce w najbliższą sobotę, 1 września, w Parmie.

NIE ZAŚPIEWAŁA, ALE ZAPOZOWAŁA

Choć liczba strzelonych w tym sezonie goli nie zgadza się ani z oczekiwaniami kibiców, ani – zapewne – samego Portugalczyka, póki co daleko mu do straszenia poważną miną, którą tak lubił kierować w stronę hiszpańskich dziennikarzy.

Po meczu z Lazio nie próbował odstraszyć nią też Mariny Łuczenko-Szczęsnej, gdy ta poprosiła o wspólne zdjęcie. „Musiałam”, podpisała fotografię na swoim koncie na Instagramie żona bramkarza Juventusu, uśmiechając się wdzięcznie do obiektywu smartfona. Jeszcze szerszy uśmiech Cristiano każe przypuszczać, że do takich zdjęć Portugalczyk pozować mógłby częściej.

 

 

Na „Piłkarskie plotki” zapraszamy w każdą niedzielę po godz. 17:00 w magazynie „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj